Tempo Williamsa w Australii nie pozwala kierowcom na walkę nawet o środek stawki. Jeszcze przed kwalifikacjami George Russell twierdził, że będzie "zszokowany", jeśli jego ekipa osiągnie inne pozycje niż ostatni rząd startowy.
Dlatego czasówka zamieniła się w wewnętrzny pojedynek pomiędzy Brytyjczykiem a Robertem Kubicą. 21-latek wyszedł z niej zwycięsko.
- Szczerze powiedziawszy, jestem z siebie dumny. Wszyscy wiemy w jakim miejscu znajdujemy się z samochodem. Musimy iść do przodu, ale mogę się jedynie porównywać z Robertem - powiedział Russell.
Czytaj także: Kubica zepsuł kwalifikacje Sainza
ZOBACZ WIDEO: Andrzej Borowczyk o dramatycznym wypadku Kubicy: W głowie kołatały się najgorsze myśli
Kierowca z King's Lynn zakończył Q1 z czasem lepszym od Polaka o 1,7 s. Wpływ na to miały wydarzenia z końcówki sesji, kiedy to Kubica lekko zahaczył o ścianę i przebił oponę. W efekcie 34-latek nie poprawił swojego rezultatu. - Mogę opuścić tor z podniesioną głową. Nie zrobiłem nic głupiego, zebraliśmy kolejne dane. To ważne, bo jesteśmy daleko w tyle - dodał Brytyjczyk.
Russell podkreślił przy tym, że nie interesuje go wewnętrzna rywalizacja z Kubicą. - Jesteśmy, gdzie jesteśmy. Musimy razem pracować i pchać zespół w odpowiednim kierunku. Walka o 19. miejsce nie ma sensu - stwierdził.
Czytaj także: Nikt nie postawiłby pieniędzy na Kubicę
Postawę debiutanta chwalili jednak brytyjscy komentatorzy. - Russell jest przed Kubicą, ale nie było to trudne, po tym jak Polak trafił w ścianę. To była druga taka przygoda Kubicy w ciągu jednego dnia. Najwyraźniej miał problemy z ocenianiem przestrzeni - ocenił Jack Nicholls z BBC.