Lance Stroll przebił się w Grand Prix Australii z szesnastej pozycji na dziewiątą. Tym samym młody Kanadyjczyk rozpoczął nowy sezon Formuły 1 od zdobycia dwóch cennych punktów. To przełom, biorąc pod uwagę, że w zeszłym roku dysponował niekonkurencyjną maszyną Williamsa.
20-latek dojechał do mety na wyższej pozycji niż jego zespołowy partner Sergio Perez, chociaż na polach startowych był ustawiony znacznie dalej. W trakcie wyścigu na Albert Park ustrzegł się jednak błędów i wykorzystał wszystkie nadarzające się okazje.
Czytaj także: Lance Stroll uderza w Williamsa
- W końcu zostanie doceniony. Nie wygrywasz tytułów mistrzowskich w niższych seriach, jeśli nie potrafisz prowadzić samochodu. Tymczasem Lance wygrywał wszędzie, gdzie startował. Oczekiwaliśmy, że będzie dobry i zapewni nam solidne wyniki - powiedział Otmar Szafnauer, dyrektor zarządzający Racing Point.
ZOBACZ WIDEO: Andrzej Borowczyk: Kubica mógł wejść na szczyt. Wstępny kontrakt z Ferrari był już podpisany
Dobry występ w Australii z pewnością pomógł Strollowi, który do tej pory mierzył się z opinią płatnego kierowcy. Młody Kanadyjczyk pojawił się bowiem w F1 w roku 2017 za sprawą pieniędzy swojego ojca. Miliarder zainwestował ogromne środki w Williamsa, a gdy po dwóch sezonach nie widział efektów, postanowił poszukać innej opcji.
- Kwalifikacje były dla Lance'a niefortunne. Był w stanie awansować w nich nawet do Q3, ale trafił na Romaina Grosjeana na torze i nie miał czystego przejazdu. W wyścigu, gdy nikt mu nie przeszkadzał, jechał świetnym tempem. Gdy znalazł się pod presją ze strony Kwiata i Gasly'ego, nie popełnił błędu - dodał Szafnauer.
Czytaj także: Bernie Ecclestone ze łzami w oczach
Amerykanin już teraz przewiduje, że dojdzie do wyścigów, w których Stroll na torze będzie zaciekle walczyć z Perezem, co może być kłopotliwe dla zespołu. - To będzie interesujące. Jednak właśnie tego potrzebujemy. Dwóch dobrych kierowców. I takich właśnie mamy - podsumował Szafnauer.