F1: Grand Prix w Miami pod znakiem zapytania. Zanosi się na aferę korupcyjną
Liberty Media od dłuższego czasu planowało dodanie do kalendarza Formuły 1 wyścigu w Miami. Negocjacje stanęły jednak w martwym punkcie, a na domiar złego wokół organizacji imprezy pojawiło się wiele kontrowersji.
Co gorsza, do mediów wyciekła informacja, jakoby Sean Bratches, szef Formuły 1 do spraw komercyjnych, zaoferował burmistrzowi Miami i jego przyjaciołom "gościnę".
"Wydaje się, że Bratches oferuje swoją przychylność i korzyści finansowe, aby wpłynąć na decyzję władz" - przekazał portal onestopstrategy.com.
Czytaj także: Mercedes nie pozwoli zniszczyć Russella
Treść maila pojawiła się na łamach gazety "Miami Herald". Po tym jak afera ujrzała światło dzienne, redaktor naczelny dziennika nie odbiera jednak telefonów. W rejonie wyraźnie zawrzało. Jeśli wiadomość okaże się prawdziwa, to w świecie Formuły 1 wybuchnie niemały skandal.
Czytaj także: tajemnicze paliwo Ferrari
Póki co, jedyny wyścig F1 w Stanach Zjednoczonych odbywa się w Austin. Na torze Circuit of The Americas kierowcy ścigają się od 2012 roku. Wygląda więc na to, że w najbliższym czasie nie zobaczymy więcej rund na terenie USA.