Początkowo wyścig w Miami miał się odbyć już w 2019 roku, jednak z powodu opóźnień, Chase Carey założył, że realnym terminem będzie sezon 2020. Negocjacje utknęły jednak w martwym punkcie. Władze lokalne przesunęły podjęcie decyzji dotyczącej Formuły 1 na swoim terenie do 23 maja 2019 roku. To zdecydowanie zbyt późno, by myśleć o rozegraniu imprezy w przyszłym sezonie.
Co gorsza, do mediów wyciekła informacja, jakoby Sean Bratches, szef Formuły 1 do spraw komercyjnych, zaoferował burmistrzowi Miami i jego przyjaciołom "gościnę".
"Wydaje się, że Bratches oferuje swoją przychylność i korzyści finansowe, aby wpłynąć na decyzję władz" - przekazał portal onestopstrategy.com.
Czytaj także: Mercedes nie pozwoli zniszczyć Russella
Treść maila pojawiła się na łamach gazety "Miami Herald". Po tym jak afera ujrzała światło dzienne, redaktor naczelny dziennika nie odbiera jednak telefonów. W rejonie wyraźnie zawrzało. Jeśli wiadomość okaże się prawdziwa, to w świecie Formuły 1 wybuchnie niemały skandal.
Czytaj także: tajemnicze paliwo Ferrari
Póki co, jedyny wyścig F1 w Stanach Zjednoczonych odbywa się w Austin. Na torze Circuit of The Americas kierowcy ścigają się od 2012 roku. Wygląda więc na to, że w najbliższym czasie nie zobaczymy więcej rund na terenie USA.
ZOBACZ WIDEO: Andrzej Borowczyk: Kubica mógł wejść na szczyt. Wstępny kontrakt z Ferrari był już podpisany