Charles Leclerc startował do Grand Prix Bahrajnu z pole position, ale początek wyścigu nie ułożył się po jego myśli i już na pierwszych metrach został wyprzedzony przez Sebastiana Vettela. Tempo Monakijczyka było jednak znacznie lepsze i bardzo szybko przystąpił do ataku.
- Pozostań tam przez dwa okrążenia - usłyszał Leclerc od swojego inżyniera wyścigowego, ale wbrew woli zespołu, wyprzedził zespołowego partnera.
Czytaj także: Odwaga Kubicy doceniona przez fanów
Dla Ferrari była to druga sytuacja w tym sezonie, kiedy zespół sięgnął po team orders. Podobnie było w Australii, ale tam szybszy Leclerc dostosował się do woli zespołu i nie wyprzedził Vettela.
ZOBACZ WIDEO: Andrzej Borowczyk o dramatycznym wypadku Kubicy: W głowie kołatały się najgorsze myśli
- Myślę, że w Australii pokazałem, że interes zespołu jest niezwykle ważny. Jednak w Bahrajnie posiadałem dość sporą przewagę w tempie na tym etapie wyścigu. Miałem okazję na prostej i z niej skorzystałem, by wyprzedzić Sebastiana. To był bezpieczny manewr - powiedział Leclerc podczas czwartkowego spotkania z dziennikarzami, a jego słowa cytuje "Motorsport".
Zachowanie Leclerca wzbudziło szereg komentarzy, bo jeszcze w lutym kierownictwo Ferrari zapowiadało, że w początkowej fazie sezonu to Vettel będzie liderem teamu z Maranello. 21-latek dysponował jednak lepszym tempem od starszego kolegi przez cały weekend w Bahrajnie. Gdyby nie awaria silnika, sięgnąłby na torze Sakhir po debiutancką wygraną w Formule 1.
- To jasne, że w tamtym momencie wyścigu Leclerc był znacznie szybszy. Mogłem zrewanżować mu się atakiem na kolejnej prostej, ale oceniłem wtedy, że wspólnie stracilibyśmy na tych manewrach. Od tamtej chwili wyścig stał się dla mnie naprawdę długi. Tak jak już mówiłem, nie wszystko działało idealnie w Bahrajnie. To nawet nie była próba przyblokowania czy też zniszczenia wyścigu Charlesa - w ten sposób polecenie zespołowe Ferrari skomentował Vettel.
Czytaj także: Raikkonen rozbawił dziennikarzy
Leclerc podkreślił z kolei, że pomimo wydarzeń z Bahrajnu, jego relacje z Vettelem nie uległy zmianie. - Obaj chcemy siebie pokonać nawzajem. To normalne, tak jest w każdej ekipie. Zawsze chcesz być lepszy od zespołowego partnera. Z drugiej strony, znaleźliśmy dobry kompromis. Potrafimy wspólnie pracować, gdy opuszczamy samochód i równocześnie walczymy w sposób sprawiedliwy na torze - podkreślił Monakijczyk.