W przeszłości w Formule 1 dochodziło już do kontaktów pomiędzy Maxem Verstappenem a Sebastianem Vettelem. W ubiegły weekend obaj kierowcy dopisali ciąg dalszy do długiej historii swoich pojedynków.
Najpierw w kwalifikacjach kierowca Ferrari złamał niepisaną zasadę i wyprzedził swojego rywala w ostatnim sektorze toru, by zdążyć przed upływem czasu, psując tym samym sesję Verstappenowi. Za to w wyścigu reprezentant Red Bull Racing próbował mu odebrać trzecią pozycję.
Czytaj także: Fatalna prognoza dla Ferrari
Verstappen w drugiej fazie wyścigu miał świeży komplet opon, co pozwoliło mu zbliżyć się do Vettela i podjąć próbę ataku. Niemiec pojechał jednak dość ostro i niemal wypchnął rywala poza tor. - Widziałem, że nadchodzi - powiedział "Motorsportowi" Vettel.
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 106. Andrzej Borowczyk o dramatycznym wypadku Kubicy: W głowie kołatały się najgorsze myśli
31-latek podkreślił, że spodziewał się ataku Verstappena i był na niego przygotowany. - Znam go bardzo dobrze, tak jak on mnie. Wiedziałem, że zaatakuje. Nawet przewidziałem jego ruch w tym zakręcie, więc mój plan obrony zadziałał. Miałem nieco czasu, by się na to przygotować - dodał Vettel.
O ile po kwalifikacjach Verstappen miał do swojego kolegi z toru mnóstwo pretensji, o tyle manewr Vettela z wyścigu był dla niego zrozumiały.
Czytaj także: Albon. Od najgorszego kierowcy do bohatera
- Próbowałem go wyprzedzić na hamowaniu, bo jego opony były jeszcze dość zimne. Na wyjściu z zakrętu byliśmy blisko, ale sam zrobiłbym to samo na jego miejscu. Nie mam pretensji - powiedział Verstappen, który niemal wylądował na trawie.
Odparcie ataku Verstappena sprawiło, że Vettel dojechał do mety na trzeciej pozycji. Dla Niemca to pierwsze podium w tym sezonie.