Trudno wskazać kierowcę, który w trakcie sezonu F1 nie zalicza chociaż jednej przygody i nie ląduje w ścianie. Nawet Lewisowi Hamiltonowi czy Sebastianowi Vettelowi zdarzają się wpadki, a mowa przecież o najlepszych przedstawicielach tego sportu. Obaj mają też do dyspozycji maszyny, które są w stanie wybaczyć znacznie więcej i lepiej się prowadzą.
Dlatego nieuniknionym było, że i Robert Kubica w końcu przesunie limit za daleko i "pocałuje" bandę. Stało się tak w Baku. I był to chyba najgorszy z obiektów do takiej przygody Polaka, bo wąski uliczny tor od razu dał paliwo hejterom 34-latka. Argument o niesprawnej ręce wrócił niczym bumerang.
Czytaj także: Ted Kravitz podpadł polskim kibicom
Pal licho, gdy dyskutują na ten temat anonimowi fani w internecie. Gorzej, gdy ograniczeniami fizycznymi wypadek Kubicy tłumaczy Ted Kravitz, jeden z bardziej znanych dziennikarzy w padoku F1.
ZOBACZ WIDEO: Spróbowaliśmy sił w symulatorze Formuły 1. Teraz każdy może poczuć się jak Robert Kubica!
Brytyjczycy kreują rzeczywistość w F1 i wiemy to nie od dziś. Przez to nie są do końca obiektywni, bo przemawia przez nich patriotyzm. Dopasowują ideologię do faktów. Gdyby w kwalifikacjach w Baku rozbił się ich kierowca, mielibyśmy wyliczankę argumentów i powodów, dla których nie był on winny w tej sytuacji. Kwestia samochodu, opon, temperatury asfaltu, itd. Argumentów, aby oczyścić kierowcę z win można znaleźć od groma.
A gdy rozbija się Kubica? To musi być wina ręki! Po co kombinować, jak teorię ma się podaną na tacy. Efekt jest taki, że ignorancja Brytyjczyków powoli przestaje szokować.
W tym samym miejscu w kwalifikacjach, kilka minut później, rozbił się Charles Leclerc. Kierowca Ferrari, wielka gwiazda i przyszłość F1. Przy zachodzącym słońcu przeszacował możliwości samochodu i coraz zimniejszego asfaltu. Nawet George Russell zwracał uwagę na to, że w feralnym ósmym zakręcie zachodzące słońce potrafiło oślepiać kierowców, przez co trudno było trafić idealną linię jazdy.
Pamiętajmy bowiem, że mowa o ulicznym torze w Baku, który jest bardzo wąski i nie zostawia marginesu na błędy. Milimetry potrafią tam zadecydować o tym, że uda się ominąć bandę i pojechać świetne okrążenie albo rozwali się swój samochód. W przypadku Kubicy i Leclerca zrealizował się ten drugi scenariusz. Tyle że nikt nie kwestionuje zdolności fizycznych Monakijczyka, a Kubicy tak.
Zastanawiające jest to, że tak doświadczeni w branży dziennikarze jak Kravitz eksponują temat ręki Kubicy, a pomijają obecną dyspozycję Williamsa. Czyżby dlatego, że to brytyjski zespół i nie kala się własnego gniazda?
Kubica przyznał się do błędu w kwalifikacjach, nie robił dramatu ze swojego wypadku. Zwracał jednak też uwagę na dziwne zachowanie samochodu Williamsa. Nagranie z wyścigu jasno wskazuje, że kierowca niemal przez cały dystans narzeka na pracę hamulców. Polak jeździ samochodem, którego zachowania nie da się przewidzieć. Na jednym okrążeniu skręci lepiej, na drugim gorzej. Dlaczego o tym milczy Kravitz?
Czytaj także: Kubica wybrał opony na Grand Prix Hiszpanii
1 maja będziemy obchodzić 25. rocznicę śmierci Ayrtona Senny. Brazylijczyk w 1994 roku też narzekał na zachowanie maszyny i jej nerwowe prowadzenie. Jeden z kibiców na forum Williamsa porównał tamte wydarzenia do obecnej sytuacji. Porównanie mocne, bo wiemy jak potoczyły się losy Senny. Być może jednak trzeba sięgać po takie środki, aby niektórym w Williamsie otworzyły się oczy.
Bo dziś coraz częściej w kontekście Williamsa mówi i pisze się, że gorzej być nie może. A potem Brytyjczycy udowadniają całemu światu, że jednak może. Najlepszym dowodem na to jest kara przejazdu przez pit-lane za przedwczesne wypuszczenie Kubicy na tor w Grand Prix Azerbejdżanu.
Łoooo! Panie Kuczera! Skąd takie czarnowidztwo? Jak to "musiał"? :)
P. Kuczerze plącze s Czytaj całość