F1: Grand Prix Monako. Lewis Hamilton zawdzięcza wszystko Nikiemu Laudzie. "Nadal miałbym jeden tytuł"

Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Lewis Hamilton (po lewej) i Niki Lauda
Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Lewis Hamilton (po lewej) i Niki Lauda

- Gdyby nie Lauda, to nadal miałbym jeden tytuł mistrzowski na koncie - powiedział Lewis Hamilton. Kierowca Mercedes zadedykował zmarłemu Austriakowi wygraną w kwalifikacjach do Grand Prix Monako i oddał hołd byłemu mistrzowi świata F1.

Lewis Hamilton wygrał sobotnie kwalifikacje do Grand Prix Monako. W pierwszej wypowiedzi po zgarnięciu pole position Brytyjczyk zwracał uwagę na to, jak wielką rolę w jego życie odegrał Niki Lauda (czytaj więcej o tym TUTAJ).

Podczas późniejszej rozmowy z dziennikarzami Hamilton zdradził kulisy transferu do Mercedesa. Ogromną rolę odegrał w tym właśnie Lauda.

Czytaj także: Ferrari wytłumaczyło się z blamażu 

- Byłem akurat w domu w Monako, siedziałem przy basenie i dostałem telefon od Nikiego. Był rok 2012. Nigdy wcześniej nie rozmawialiśmy. Nagle on stwierdził przez telefon, że powinienem przenieść się do Mercedesa, że to jest moje miejsce - powiedział aktualny mistrz świata, a jego słowa cytuje portal RaceFans.

ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Kluby powinny brać przykład z Piasta. "Mistrz nie wyskoczył z kapelusza"

Hamilton zadebiutował w F1 w roku 2007. Przez kilka lat był związany z McLarenem, który korzystał wówczas z silników Mercedesa i był jedną z czołowych ekip w F1. Firma stopniowo popadała jednak w dołek. Transfer uratował zatem karierę Hamiltona.

- Pamiętam naszą pierwszą rozmowę. Zawsze powtarzałem, że Ross Brawn był decydującym czynnikiem przy moim transferze, bo to on wyjaśniał mi jaka jest wizja Mercedesa, jakie mają plany. Naprawdę mocno wierzyłem w te plany, ale ostatecznie to Niki przeprowadził mnie przez tę linię - dodał Lauda.

34-latek nie ukrywa, że w ostatnich latach zżył się z Laudą. Obaj bardzo często telefonowali do siebie. Nawet w ostatnim okresie, gdy Austriak borykał się z problemami zdrowotnymi. - Przez te wszystkie lata Niki był moim partnerem w Mercedesie. Gdy negocjowaliśmy, gdy próbowaliśmy wprowadzić poprawki w samochodzie. Niki sam siedział za kierowcą i wiedział, co można zrobić lepiej. Był częścią procesu zmian w moim życiu - wyjaśnił.

Hamilton nie ma wątpliwości, że to za sprawą Laudy stał się jednym z bardziej utytułowanych kierowców w historii F1. - Gdyby nie tamten telefon, to nadal miałbym tylko jeden tytuł mistrzowski. Pozostałbym z 22 wygranymi wyścigami, bo tyle miałem, gdy odchodziłem z McLarenem. Tymczasem teraz jestem pięciokrotnym mistrzem świata. Czuję się zdecydowanie lepiej. Wiele mu zawdzięczam - ocenił.

Na początku tygodnia, gdy podano informację o śmierci Laudy, Hamilton zrezygnował z udziału w konferencji prasowej przed Grand Prix Monako. Później pożegnał Austriaka poprzez wpis w social mediach.

Czytaj także: Orlen zadowolony z Williamsa i Kubicy

- Początek tygodnia był trudny. Wszyscy zaczęli publikować zdjęcia z Nikim. Ja nie zamierzam dostosowywać się do reszty, robić tego co inni. Nie spieszę się w takich sytuacjach. Wszyscy go kochaliśmy, wszyscy za nim tęsknimy i trudno sobie wyobrazić to, że nigdy więcej go nie zobaczymy i nie porozmawiamy - podsumował Hamilton.