W czwartek Lewis Hamilton nie wziął udziału w spotkaniach z dziennikarzami na torze Paul Ricard. Mercedes zwolnił swoją gwiazdę z tego obowiązku, by 34-latek mógł wziąć udział w ceremonii upamiętniającej Karla Lagerfelda w Paryżu.
O godz. 3 nad ranem w piątek, jeszcze przed rozpoczęciem treningów przed Grand Prix Francji, Hamilton opublikował nietypowe nagranie w social mediach. "Nie potrafię spać. Wiem, co się wydarzy w piątek. Jest tyle nienawiści na tym świecie i nieważne co się dzieje, nie można się poddać. Zawsze będę się podnosić" - powiedział Hamilton w nagraniu.
Czytaj także: Williams wycisnął maksimum z samochodów
To właśnie w piątek FIA zajmowała się karą Sebastiana Vettela w Grand Prix Kanady i istniało ryzyko, że Hamilton zostanie pozbawiony wygranej w tym wyścigu F1. Dlatego też media powiązały wpis Brytyjczyka z tymi wydarzeniami. On sam temu zaprzeczył.
ZOBACZ WIDEO Karol Bielecki: Sport to ciągła presja i pogoń za wynikiem
- Czułem się wtedy jak gó*no. Jednak nawet jak masz gorszy dzień, to nie jest zły moment, by powiedzieć coś motywującego. Weekend F1 zaczął się dla mnie inaczej niż zwykle. Normalnie przyjeżdżam na tor w środę wieczorem lub w czwartek rano. Teraz, z powodu wizyty w Paryżu, byłem później na torze - wyjaśnił Hamilton, a jego słowa cytuje "Motorsport".
- Gdy dowiedziałem się, że głównym dowodem Ferrari ws. Vettela jest analiza wideo Karuna Chandhoka dla Sky Sports, to byłem spokojny o decyzję sędziów. Nawet o tym nie myślałem - dodał kierowca Mercedesa.
Czytaj także: Kara dla George'a Russella
Hamilton podkreślił, że czuł się dotknięty gwizdami i buczeniem, jakie spotkało go na podium Grand Prix Kanady. - Nigdy nie jest łatwo, gdy słyszysz coś takiego, ale to tez element naszej gry. Otrzymałem wiele pozytywnych odpowiedzi od fanów, którzy napisali do mnie, że pomogłem im w trudnych chwilach. To wspaniałe. Moi przyjaciele robią to samo dla mnie. Podnoszą mnie na duchu przy każdej okazji i tak też było po kwalifikacjach - podsumował.