F1: Grand Prix Francji. Lewis Hamilton bał się, że nie dojedzie do mety. "Pamiętałem wybuch opony Strolla"
Lewis Hamilton pewnie wygrał Grand Prix Francji i jest na dobrej drodze do zdobycia kolejnego mistrzowskiego tytułu. Brytyjczyk w trakcie wyścigu bał się, że nie dotrze do mety. - Dobrze pamiętałem wybuchającą oponę Strolla - powiedział.
Pięciokrotny mistrz świata prowadził na torze Paul Ricard od startu do mety. Brytyjczyk miał jednak kilka problemów podczas wyścigu. Jednym z nich było uszkodzone siedzenie. - Takie rzeczy się zdarzają. W tych samochodach wszystko jest na limicie. Małe wpadki mogą mieć miejsce - powiedział dla "Motorsportu".
Czytaj także: Lewis Hamilton poza zasięgiem rywali
- W niektórych kwestiach trzeba znaleźć kompromis. Dlatego też starałem się oszczędzać silnik i paliwo tak mocno, jak tylko się dało. Szczególnie niepokoiły mnie ślady na przednim ogumieniu. Doskonale pamiętam problemy Lance’a Strolla. Kanadyjczykowi wybuchła opona. Bałem się, że spotka mnie to samo i nie zdołam dotrzeć do mety - wyjaśnił Hamilton.
Czytaj także: Daniel Ricciardo ukarany przez sędziów
Brytyjczyk jest pod wrażeniem pracy swojego zespołu. - Jeżdżę już bardzo długo i wciąż się nie wypaliłem. Rywalizacja daje potężnego kopa energii. Stale trzeba szukać limitów. Pracownicy Mercedesa robią teraz niesamowitą robotę. Tworzymy historię. Jestem niezwykle dumny z tego, że mogę być częścią tego teamu - zakończył.