F1: Williams znalazł sojusznika. Ferrari sprzeciwia się standaryzacji części

Materiały prasowe / Pirelli Media / Na zdjęciu: Charles Leclerc za kierownicą Ferrari
Materiały prasowe / Pirelli Media / Na zdjęciu: Charles Leclerc za kierownicą Ferrari

Ferrari nie podobają się niektóre zmiany w regulaminie F1 na rok 2021. Włosi sprzeciwiają się m.in. standaryzacji części. Tym samym sojusznika znalazł Williams, który również uważa, że ekipy powinny jak najwięcej elementów produkować na własną rękę.

Właściciel Formuły 1 chce większej standaryzacji części począwszy od roku 2021. Liberty Media wychodzi z założenia, że w tej chwili zespoły wydają za dużo pieniędzy na produkcję elementów, które nie mają wpływu na wydajność samochodu. Standardowe mają być m.in. felgi oraz układy hamulcowe.

Wcześniej pomysł F1 zakładał też m.in. standardowe skrzynie biegów, ale "nie" powiedziała większość ekip. Bardzo mocno standaryzacji części sprzeciwia się Williams. Teraz Brytyjczycy znaleźli sojusznika w postaci Ferrari.

Czytaj także: Russell sporo zawdzięcza Hamiltonowi
- Nie jestem zadowolony z niektórych propozycji. Mam na myśli interes Ferrari. Od samego początku byliśmy przeciwni standaryzacji i uważam, że za bardzo idziemy w tym kierunku - powiedział "Motorsportowi" Mattia Binotto, szef Ferrari.

ZOBACZ WIDEO Robert Lewandowski jeszcze lepszy niż w poprzednim sezonie? "Gnabry i Coman mogą mu w tym pomóc"

- Dlaczego jesteśmy przeciwko? Bo wszyscy wiemy, że w DNA tego sportu znajduje się rywalizacja. Standaryzacja części jest sprzeczna z duchem Formuły 1. Poza tym, nawet jeśli kupujesz gotowe podzespoły, to nie jest to równoznaczne z niższymi kosztami. Trzeba bowiem przeprojektować samochód, dopasować go do otrzymanych komponentów. To ma wpływ na ekonomię i nie wiem czy ostatecznie otrzymamy saldo dodatnie - dodał Binotto.

W podobnym tonie od kilku miesięcy wypowiada się Claire Williams. Brytyjka zwracała uwaga na to, że jej zespół sam projektuje i tworzy nawet skrzynie biegów, choć nie dysponuje takimi funduszami jak Mercedes czy Ferrari. Tymczasem niektóre mały zespoły, jak Racing Point czy Haas, kupują gotowe przekładnie u dostawców swoich silników.

- Jesteśmy dumni z tego, że możemy być niezależnym konstruktorem. To jest w naszym DNA. Oczywiście, standaryzacja części może być rozwiązaniem, które pomoże F1, ale musimy się jej dokładnie przyjrzeć i sprawdzić czy ma sens. Wolelibyśmy, aby jak najwięcej podzespołów było produkowanych we własnym zakresie - mówiła ostatnio Williams w rozmowie z RaceFans.net.

Czytaj także: Michael Schumacher wyznaczył drogę synowi

Binotto uważa równocześnie, że wprowadzony w roku 2021 limit finansowy w wysokości 175 mln dolarów będzie wystarczającym środkiem, mającym na celu wyrównanie rywalizacji. - Wszyscy jesteśmy za cięciami finansowymi i zaakceptowaliśmy ten pomysł. Limit skutecznie hamuje wydatki, zmniejsza lukę pomiędzy większymi a mniejszymi zespołami. Dlatego nie uważam, abyśmy jeszcze dodatkowo potrzebowali standardowych części i w ten sposób zaoszczędzili pieniądze - wyjaśnił Binotto.

Źródło artykułu: