Robert Kubica postanowił odejść z Williamsa po sezonie 2019 i nie wiadomo, jak dalej potoczy się kariera Polaka. 34-latek na czwartkowej konferencji prasowej przed Grand Prix Singapuru stwierdził, że "byłby zdziwiony, gdybym tylko pracował w symulatorze" w roku 2020.
Oznacza to, że jednym z celów Kubicy na kolejny sezon jest regularne ściganie, nawet jeśli poza F1. - Sam wykluczył się z wyboru Williamsa na sezon 2020. Zrobił to, by ocenić jakie ma inne opcje. Wiemy, że jego ludzie prowadzą rozmowy na temat startów w DTM. Wcześniej brał pod uwagę jazdę w wyścigach długodystansowych WEC, startował też w rajdach WRC. Trudno ocenić jak to się potoczy - powiedział w najnowszym vlogu "Autosportu" dziennikarz Scott Mitchell.
Czytaj także: Robert Kubica odrzuca teorie ekspertów
Kilka zespołów F1 nie zamknęło jeszcze składów na sezon 2020, ale mało realne jest pozostanie Kubicy w padoku w roli etatowego kierowcy. - Robert chce ocenić swoje opcje i one najpewniej będą poza F1. Mamy wolne miejsca w Red Bullu, Toro Rosso i Alfie Romeo, ale nie widzę tam Kubicy. Tak naprawdę tylko Williams brał go pod uwagę, ale wykluczył się z tej opcji - dodał Mitchell.
ZOBACZ WIDEO: Mistrzostwa Europy siatkarzy. Konarski komentuje zaskakujący manewr Heynena. "Wszystko było perfekcyjnie zaplanowane"
Wyjściem w tej sytuacji jest praca w symulatorze. Kubica przed tym sezonem miał konkretną ofertę z Ferrari. Włosi oferowali mu funkcję kierowcy rozwojowego, ale krakowianin wybrał regularne starty w F1. - Możliwy jest powrót do pracy w symulatorze. Kubica przed rokiem miał taką ofertę. Tym razem nie chciał kolejnej sagi związanej z niepewną sytuacją w Williamsie, a równocześnie dał sobie więcej czasu, by podjąć decyzję, co robić innego - stwierdził dziennikarz "Autosportu".
Zdaniem eksperta z Wielkiej Brytanii, mimo kiepskiej formy Williamsa, obecny sezon pokazał, że Kubica nie przypomina kierowcy sprzed fatalnego wypadku. - To nie był taki poziom, jakiego oczekiwaliśmy po powrocie Kubicy do F1. On zaczął rok na końcu stawki i to się nie zmieniło. Były za to momenty, jak w kwalifikacjach do Grand Prix Węgier, gdzie Russell był w stanie maksymalnie wykorzystać potencjał samochodu Williamsa. U Kubicy tego nie było. Nie udowodnił, że jest tym samym kierowcą jak przed wypadkiem. Szkoda - ocenił Mitchell.
W trakcie sezonu wielu ekspertów krytykował Kubicę za znacznie gorsze wyniki względem George'a Russella. Mitchell uważa, że sytuacja wyglądałaby jeszcze gorzej, gdyby Williams dysponował lepszym samochodem. - Kubica może dziękować Williamsowi, że zespół tak zdecydowanie odstaje od rywali. Gdyby było inaczej, to Russell pewnie byłby w środku stawki i zdobywał punkty, a Robert byłby zdecydowanie z tyłu. Po prostu różnice między nimi są zbyt duże - zauważył Brytyjczyk.
Czytaj także: Orlen wycisnął maksimum z obecności w F1
Nieco inny pogląd na powrót Kubicy do F1 ma drugi z dziennikarzy "Autosportu" - Edd Straw. Zwrócił on uwagę na to, że wielu ekspertów wątpiło w sens ponownej jazdy Polaka w F1 i przekonywało, że ten nawet nie będzie w stanie przejechać jednego okrążenia. Tymczasem krakowianin regularnie dojeżdżał do mety i nie był aż tak wolny, jak niektórzy przewidywali.
- Musimy mieć szacunek do Roberta, tak jak powiedzieli Grosjean i Hamilton na konferencji prasowej. Możemy tylko sobie wyobrazić jakim wyzwaniem jest zmiana swojego stylu jazdy w związku z ograniczeniami i kontuzjami jakich doznał, jak olbrzymim problemem dla organizmu jest nagle stać się leworęcznym. Na pewno Kubica może być inspiracją dla wielu osób - podsumował Mitchell.