Kierowca Red Bull Racing najechał na krawężniki na wejściu w siódmy zakręt i stracił kontrolę nad samochodem. 23-latka obróciło i uderzył on w bandy okalające tor. Wskutek zdarzenia samochód Albona został poważnie uszkodzony, a młodego zawodnika zabrakło w dalszej części treningu.
Najważniejsza informacja jest taka, że brytyjsko-tajski kierowca wyszedł z wypadku bez szwanku. Gorzej, że stracił sporo czasu na przygotowanie do rywalizacji w sobotę i niedzielę. - Nic mi nie jest. Oczywiście, zniszczenie auta to kiepska informacja, ale będzie gotowy na kolejne dni - powiedział Albon, którego cytuje "Motorsport".
Czytaj także: Lewis Hamilton okaleczony na całe życie
- To dla mnie bardzo frustrujące. Zbyt mocno najechałem na betonki. Muszę nad tym popracować. Nie widziałem zbyt wiele. Czasem taki ruch powoduje, że samochód mocno przyspiesza i wszystko dzieje się bardzo szybko. Tym razem było podobnie. Sytuacja potoczyła się ekspresowo - wyjaśnił Albon.
ZOBACZ WIDEO: Robert Kubica otwarty na starty poza F1. "Chodzi też o rozwój. Chcę się ścigać"
Czytaj także: Robert Kubica o swojej przyszłości
Nie tylko tegoroczny debiutant miał problemy podczas pierwszego dnia Grand Prix Meksyku. Wielu kierowców wyjeżdżało poza tor, niektórzy także zanotowali wypadki. 23-latek uważa jednak, że nie ma powodu, by tłumaczyć się sytuacją na torze. - Nie jest źle. Faktycznie, mamy tutaj słabszą siłę docisku, co w połączeniu z lekkim samochodem i powietrzem o niskiej gęstości nieco utrudnia jazdę, ale taki jest ten sport - przekazał Alexander Albon.
Młody kierowca zdaje sobie sprawę, że jego celem na sobotę będzie odbudowanie pewności siebie. - Max Verstappen pokazał, że nasze auto w tych warunkach jest bardzo szybkie. Nie mam więc powodów do narzekań. W trzecim treningu muszą odzyskać odpowiedni rytm, a potem wykorzystać to w kwalifikacjach - zakończył.