Max Verstappen zasłynął z bezkompromisowej jazdy w F1. Zwłaszcza na początku kariery Holender wielokrotnie decydował się na ostre ataki, które miały niewielkie szanse powodzenia, co skutkowało kolizjami i przedwczesnym kończeniem rywalizacji.
W GP Meksyku dawna natura kierowcy Red Bull Racing znów dała znać o sobie (czytaj więcej o tym TUTAJ). Na pierwszym okrążeniu byliśmy bowiem świadkami kontaktu pomiędzy 22-latkiem a Lewisem Hamiltonem. Obaj musieli się ratować przed poważną kolizją ścięciem zakrętu i przejechaniem po trawie.
Czytaj także: Sebastian Vettel nie wyklucza końca kariery
Na szczęście dla Hamiltona, uniknął on poważniejszych usterek w swoim samochodzie i był w stanie kontynuować jazdę. - Czy inaczej podchodzę do Verstappena? Tak. Każdy kierowca jest inny. Jedni są mądrzejsi, inni bardzo inteligentni, a jeszcze inni agresywni i głupi - powiedział Hamilton o swoim rywalu w "Motorsporcie".
ZOBACZ WIDEO: Robert Kubica otwarty na starty poza F1. "Chodzi też o rozwój. Chcę się ścigać"
- Na przestrzeni lat zyskujesz doświadczenie i wiesz czego się spodziewać. I tak jest z Maxem. Jemu trzeba zawsze zostawić dodatkowe miejsce, bo inaczej jest to ryzykowne. W tym przypadku nie miałem jednak takiej możliwości, bo w drugim zakręcie zrobiło się ciasno. Nie było tam celowości - wytłumaczył kierowca Mercedesa.
Podobne podejście do Verstappena ma Sebastian Vettel. - Nie muszę nic dodawać, zróbcie kopiuj-wklej. Tak jak powiedział Lewis, to prawda - rzucił na konferencji prasowej, zapytany o Verstappena.
Czytaj także: Niemcy czekają na Micka Schumachera w F1
Holender po GP Meksyku mógł sobie pluć w brodę. Najpierw stracił pole position, bo wprost powiedział, że zignorował żółte flagi, jaki pojawiły się w kwalifikacjach po wypadku Valtteriego Bottasa. Następnie w wyścigu najpierw zanotował kontakt z Hamiltonem, a następnie przebił oponę podczas walki z Bottasem. To przekreśliło jego szanse na sukces. Ostatecznie do mety dojechał na szóstym miejscu.