F1: Niemcy czekają na Micka Schumachera. "Nasz rząd nic nie robi z motorsportem"

Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Mick Schumacher
Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Mick Schumacher

Być może już w roku 2021 w F1 zadebiutuje Mick Schumacher. Wprawdzie nie wywoła on takiej euforii jak przed laty jego ojciec, ale może się okazać kluczowy dla F1 w Niemiec. - Nasz rząd nic nie robi z motorsportem - uważa Christian Danner.

Rok 2020 będzie kluczowy dla kariery Micka Schumachera. Niemiec spędzi kolejny sezon w Formule 2 i wielu ekspertów wierzy, że wykona krok naprzód i znacząco poprawi swoje wyniki. To otworzy mu drogę do startów w Formule 1. Zwłaszcza że należy on do akademii talentów Ferrari, więc mógłby otrzymać miejsce chociażby w Alfie Romeo.

Rozwojowi talentu 20-latka przyglądają się też Niemcy, bo nasi zachodni sąsiedzi już kilka lat czekają na kierowcę, który wzbudził na nowo zainteresowanie F1. Wprawdzie tytuły mistrzowskie zdobywali nie tak dawno Sebastian Vettel czy Nico Rosberg, ale żaden z nich nie zbliżył się do poziomu Michaela Schumachera.

Czytaj także: Claire Williams powinna była słuchać Kubicy i inżynierów

- Nawet jeśli Mick awansuje do F1, to nie da się tego porównać z sukcesami jego ojca. "Schumimania" była tylko jedna. Na pewno Mick zostanie ciepło przyjęty przez Formułę 1, ale nie będzie mieć takiego wpływu na opinię publiczną w Niemczech jak Michael - ocenił w "t-online" Christian Danner, były kierowca i komentator F1.

O zapaści F1 w Niemczech świadczyć może fakt, że po tym sezonie z kalendarza F1 wypadnie runda rozgrywana na torze Hockenheim. GP Niemiec nie przynosiło bowiem zysków i promotorzy wyścigu nie byli skłonni podpisywać nowego kontraktu z Liberty Media.

- Musimy jednak pamiętać, że Niemcy nie mogą podpisywać takich kontraktów jak Azerbejdżan czy Abu Zabi. To powinno być jasne dla wszystkich. W naszym kraju wspieramy głównie piłkę nożną. Nie mam nic przeciwko futbolowi, ale motorsport musi się sam finansować - dodał Danner.

Czytaj także: McLaren nie dogadał się z Rosjanami

Niemiec ma nadzieję, że ewentualne pojawienie się Schumachera w F1 sprawi, że rząd Niemiec mocniej zainteresuje się motorsportem. - Kto płaci rachunki za F1 w Abu Zabi? Państwo. W Wietnamie? Państwo. Nawet Katalończycy ostatnio zwiększyli nakłady na wyścig F1 i w ten sposób pozostali w kalendarzu. Francuzi przy organizacji Grand Prix korzystają nawet z funduszy UE. My jesteśmy jedynym krajem, który grzecznie stoi i mówi "nie mamy pieniędzy" - podsumował Danner.

ZOBACZ WIDEO: F1. Robert Kubica o swoich początkach. "Musiałem podkładać poduszki na siedzenie żeby cokolwiek widzieć"

Komentarze (0)