W roku 2021 dojdzie do rewolucji w Formule 1, ale przepisy dotyczące silników nie zmienią się. W użytku pozostaną obecne konstrukcje, co pozwoliło Hondzie jako pierwszej zadeklarować, że nadal będzie rywalizować w królowej motorsportu.
Azjaci nie chcą jednak wydawać tak dużych pieniędzy na F1 i według informacji "Motorsportu" nieco ograniczą środki na rozwój i produkcję jednostek napędowych.
Czytaj także: Lance Stroll nadal ma żal do Williamsa
Dlatego też Honda dostarczy Red Bull Racing i Toro Rosso silniki w roku 2021, czyli w pierwszym sezonie obowiązywania nowego regulaminu F1, a następnie dogłębnie oceni sytuację. Jeśli okaże się, że oba zespoły nie są w stanie walczyć o zwycięstwa, mimo nowych regulacji i wyrównania szans, to Japończycy mogą pożegnać się z F1.
ZOBACZ WIDEO: Orlen z Robertem Kubicą także poza Williamsem. "Mamy plany. Będziemy dalej w F1"
- To wielka ulga dla nas - powiedział Helmut Marko, doradca Red Bulla ds. motorsportu w Servus TV. Wycofanie Hondy z rywalizacji sprawiłoby bowiem, że obie ekipy "czerwonych byków" zostałyby bez partnera technicznego.
Honda wróciła do F1 w roku 2015 za sprawą współpracy z McLarenem. Chociaż umowę podpisano na dziesięć sezonów, to zakończono ją już po ledwie trzech. Wynikało to z fatalnych rezultatów stajni z Woking, które były spowodowane m.in. mało wydajnymi i awaryjnymi silnikami.
Czytaj także: Claire Williams trzyma się stanowiska
Producent z kraju kwitnącej wiśni został jednak w F1, bo w roku 2018 zaczął oferować silniki Toro Rosso, a w obecnym dodatkowo Red Bull Racing.