F1: GP Abu Zabi. Ciąg dalszy problemów Haasa. "Wszystko wyrzuciliśmy do kosza"

Materiały prasowe / Haas / Na zdjęciu: Romain Grosjean w barwach Haasa
Materiały prasowe / Haas / Na zdjęciu: Romain Grosjean w barwach Haasa

Haas ma w tym roku spory problemy z samochodem i w ramach ich rozwiązywania zaczął korzystać w GP Abu Zabi z podłogi, którą używał w testach zimowych F1. Problem w tym, że po wypadku Romaina Grosjeana została ona uszkodzona.

W pewnym momencie Haas przekreślił obecny sezon, bo konstrukcja tegorocznego samochodu nie dawała nadziei na rychły wzrost formy. Zespół skupił się na przygotowaniach do roku 2020, co jest o tyle ważne, że wtedy z Amerykanami może współpracować Robert Kubica.

W ostatnich tygodniach amerykański zespół często sięgał po starsze części, aby zrozumieć gdzie popełniono błąd przy konstrukcji obecnego samochodu.

Czytaj także: Kogo chce oszukać Williamsa? Prawda wyszła na jaw

W ramach tych prac Romain Grosjean przystąpił do GP Abu Zabi z podłoga, która pamiętała czasy zimowych testów F1 w Barcelonie. Tyle że w drugim treningu na torze Yas Marina kierowca Haasa zderzył się z Valtterim Bottasem (czytaj więcej o tym TUTAJ). Po nim podłoga wydaje się jedynie do wyrzucenia.

ZOBACZ WIDEO: Orlen z Robertem Kubicą także poza Williamsem. "Mamy plany. Będziemy dalej w F1"

- To długa historia. Plan polegał na sprawdzeniu nowinek w pierwszym treningu, jakie Magnussen otrzymał w GP USA, bo nie był z nich zadowolony - powiedział Grosjean, cytowany przez "Autosport".

- W pierwszym treningu czułem się naprawdę dobrze. Powiedziałem mechanikom byśmy zostali przy tym pakiecie na kolejny trening, bo ma pewne rzeczy, które mi się podobają i pasują do mojego stylu jazdy. Znów byliśmy konkurencyjni, bo wystarczy popatrzeć na nasze pozycje. Tyle że potem doszło do kontaktu z Bottasem i wszystko zostało wyrzucone do kosza. Bo mieliśmy tylko jeden taki zestaw części - dodał Grosjean.

Oznacza to, że w dalszej części GP Abu Zabi francuski kierowca wróci do identycznego pakietu, jaki ma u siebie zamontowany Kevin Magnussen.

- Rozmawiałem z Valtterim. Przeprosił mnie za wypadek, co jest miłe. Stwierdził, że w niedzielę rusza z końca stawki i trenował wyprzedzanie. To jednak była jego wina. Cóż, zdarza się, wszyscy popełniamy błędy. Smutne jest jednak to, że straciłem w tej sytuacji części, które chciałem użyć - wyjaśnił kierowca Haasa.

Czytaj także: Robert Kubica czeka na ułożenie puzzli

Sędziowie po tym incydencie nałożyli na Bottasa jedynie reprymendę. - I tak startuje z końca stawki z powodu wymiany silnika, więc mogliby mu dać tyle kar, ile można było dać, a i tak nic by to nie zmieniło. To nie był rozsądny manewr. Przeprosił mnie, ale czy trzeba robić takie rzeczy w treningu? Nie sądzę. Czy stworzył nam problem? Tak. Czy reprymenda jakoś zaszkodziła Mercedesowi? Nie sądzę - podsumował Grosjean.

Komentarze (0)