Nicholas Latifi miał dojść do wstępnego porozumienia z Williamsem na przełomie maja i czerwca 2019 roku. To tylko pokazuje, że w kolejnych miesiącach Robert Kubica był niepotrzebny zespołowi z Grove. Osoby na samej górze miały tego świadomość, co w zupełnie innym świetle stawia dalsze losy Kubicy w brytyjskim zespole i sposób, w jaki był traktowany.
Potwierdzają się przy tym informacje, że Latifi za rok startów obiecał Williamsowi kwotę ok. 30-35 mln euro. To prawie cztery razy więcej niż Kubica i wspierający go Orlen przelali na konta Brytyjczyków w sezonie 2019. W ciągu ledwie kilku dni nowymi sponsorami Williamsa zostały Sofina Foods, Lavazza oraz Royal Bank of Canada. Niewykluczone, że na tym nie koniec. Na karoserii modelu FW43 jest jeszcze trochę wolnych miejsc reklamowych.
Czytaj także: Latifi załatwił kolejne pieniądze Williamsowi
Patrząc na obecne poczynania rodziny Latifich i Williamsa, można dojść do dwóch wniosków. Pierwszy jest taki, że Orlen przed rokiem zrobił świetny interes. Za niespełna 10 mln euro miał znaczącą ekspozycję loga na całym samochodzie, strojach kierowców i kaskach. Dość powiedzieć, że za podobną kwotę polski gigant paliwowy właśnie został sponsorem tytularnym Alfy Romeo.
ZOBACZ WIDEO "Kierunek Dakar". Rajd Dakar a życie rodzinne. Wszystko da się poukładać
Kanadyjczycy, aby otrzymać to co miał Orlen w roku 2019, musieli zapłacić znacznie więcej. To też pokazuje różnicę między Kubicą a Latifim. Williams w jakiś tam sposób doceniał umiejętności i wiedzę Polaka, dlatego "wystarczyło" 10 mln euro Orlenu. W przypadku Kanadyjczyka talentu jest mniej, więc trzeba go nadrobić pieniędzmi. Sporą górką pieniędzy.
Drugi wniosek jest gorszy dla Williamsa. Firma w tej chwili może się cieszyć z funduszy Latifiego, bo jakoś przeżyje najbliższe miesiące. Może nawet nie odczuje, że straciła wsparcie Orlenu oraz Rexony (15 mln euro). Może nawet dzięki majątkowi miliardera z Kanady, budżet na rok 2020 będzie większy od poprzedniego.
Jest tylko jedno "ale". Williams właśnie stał się zakładnikiem Latifiego. Jeśli 24-latek razem ze swoim ojcem postanowią zmienić zespół F1 i umieścić swoje pieniądze gdzie indziej, to stajnia z Grove nagle będzie mieć duży deficyt, z którym może sobie nie poradzić. Do czego mogą doprowadzić problemy finansowe widzieliśmy już na początku 2019 roku, gdy Brytyjczycy spóźnili się z budową samochodu na zimowe testy F1.
Williams w żaden sposób nie wyciąga wniosków z popełnionych błędów. Podobnie uzależniony był nie tak dawno od Lawrence'a Strolla i jego majątku. Miliarder z Kanady potrzebował dwóch lat, aby zrozumieć, że w tym środowisku nie osiągnie sukcesu. Miał dość Claire Williams, spakował swoje rzeczy i kupił zespół Racing Point.
Czytaj także: McLaren przejął sponsora Williamsa
Ekipa zarządzana przez Claire Williams znalazła się pod ścianą, ale na własne życzenie. Teraz nie ma wyboru. Musi liczyć, że Latifim starty w F1 szybko się nie znudzą, że 24-letni Kanadyjczyk nie będzie budzić zainteresowania innych ekip i jak najdłużej będzie wpłacać pieniądze do budżetu teamu. Tyle że to też rodzi problem. Jeśli Latifi będzie notować słabe wyniki w królowej motorsportu, to nikt go z Williamsa nie wyrzuci. Bo jak tu znaleźć drugiego chętnego z 30-35 mln euro w kieszeni?