F1. Koronawirus wywrócił kalendarz sportów motorowych do góry nogami. Robert Kubica odczuje to na własnej skórze

WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Robert Kubica
WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Robert Kubica

Kibice sportów motorowych kalendarz na sezon 2020 mogą wyrzucić do kosza. Koronawirus wywrócił go do góry nogami. To zła wiadomość dla Roberta Kubicy, dla którego ten rok ma być największym wyzwaniem w karierze.

- Zadanie nie będzie łatwe - mówił Robert Kubica, po tym jak zdecydował się łączyć starty w DTM z rolą rezerwowego Alfy Romeo w Formule 1. Decyzja Polaka była równoznaczna ze spędzeniem wielu godzin na pokładach samolotów. Do tego dochodziła kolizja terminów między DTM a F1 w przypadku trzech rund.

Koronawirus dodatkowo utrudnił życie Kubicy. Już teraz wiadomo, że kalendarz F1 na sezon 2020 zostanie wywrócony do góry nogami. Nie wiadomo, co stanie się z DTM, bo inaugurację rozgrywek zaplanowano na końcówkę kwietnia w belgijskim Zolder. Biorąc jednak pod uwagę pandemię COVID-19, pierwszy weekend niemieckiej serii wyścigowej też może być przesunięty w czasie.

Samochód zamiast samolotu?

Kubica miał szczęście, że w ten weekend w ogóle pojawił się w Australii, gdzie miało dojść do inauguracji F1. Na co dzień mieszka bowiem we Włoszech, a to państwo stało się czerwonym punktem na mapie Europy, bo przestało sobie radzić z rozprzestrzeniającą się chorobą. W efekcie Australijczycy nie chcieli wpuszczać na swoje terytorium osób przybywających z Włoch.

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film

Grand Prix Australii ostatecznie nie doszło do skutku, po tym jak wykryto koronawirusa u jednego z pracowników McLarena. To dobra wiadomość dla Kubicy, bo ten bez większych problemów zdąży na przedsezonowe testy DTM na Hockenheim (16-19 marca). Najpewniej 35-latek obrał bezpośredni lot do Niemiec, bo Włosi mają w tej chwili… zakaz opuszczania kraju.

Po ukończeniu testów Kubica będzie musiał sobie odpowiedzieć na pytanie, czy wracać do Włoch, gdzie ciągle szaleje koronawirus, czy może spędzić ten trudny okres gdzie indziej? To drugie rozwiązanie zdaje się być znacznie korzystniejsze, bo Kubica nie będzie musiał się starać m.in. o specjalne pozwolenia na opuszczenie kraju i uniknie ryzyka związanego z koronawirusem.

Dużo czasu dla symulatorów

Formuła 1 już zapowiedziała, że do inauguracji sezonu dojdzie najwcześniej pod koniec maja, a może nawet na początku czerwca. Oznacza to, że Kubica będzie mieć w najbliższych tygodniach sporo wolnego czasu, aby pracować w nowym symulatorze Alfy Romeo w Hinwil. Odpadły mu bowiem loty do Bahrajnu, Wietnamu czy Chin. Pod znakiem zapytania są też te majowe do Holandii czy Hiszpanii.

Kubica ma też nieograniczony dostęp do symulatora BMW w Monachium i zapewne będzie chciał z niego skorzystać, by jak najlepiej poznać realia samochodu DTM przed nowym sezonem. Biorąc pod uwagę jakie ryzyko niosą ze sobą w tej chwili loty oraz wizyty na lotniskach, być może pozostanie mu pokonywanie trasy między Szwajcarią a Niemcami samochodem.

Najkrótsza droga łącząca Hinwil i Monachium liczy 320 km. Pokonanie jej samochodem wymaga ponad 3,5 godzin za kierownicą. Nie będzie to wcale takie złe rozwiązanie, a przynajmniej ryzyko zachorowania na COVID-19 będzie znacznie mniejsze.

Gęsty kalendarz

Problemy pojawią się w momencie, gdy Formuła 1 wznowi rywalizację. Nie wiemy jak będzie wyglądać kalendarz, z ilu rund F1 zrezygnuje, ale w obawie o swoje finanse zapewne zrobi wszystko, aby odjechać jak największą liczbę wyścigów. Może to oznaczać, że regularnie będziemy świadkami wyścigów rozgrywanych tydzień po tygodniu.

Dla Kubicy może to być problematyczne, bo nagle może się okazać, że liczba weekendów DTM i F1, które się pokrywają, będzie większa niż pierwotnie zakładano.

Kontrakt krakowianina z Alfą Romeo gwarantuje mu występy w kilku treningach. Nieoficjalnie mówi się o pięciu sesjach dla Kubicy. Zespół z Hinwil stanie przed wyzwaniem takiego sporządzenia grafiku, by nie kolidowało to z planami Polaka w DTM. Może być tak, że piątek krakowianin będzie spędzać z ekipą F1, tracąc sesję treningową w DTM, a w sobotę i niedzielę pojawi się już w niemieckiej serii wyścigowej.

Co więcej, treningowe jazdy Kubicy miały mieć konkretny cel - zapewnić korelację danych między symulatorem a samochodem. Polak zapewne miał wsiadać za kierownicę C39 w konkretnych odstępach czasowych, w zależności od wprowadzanych poprawek. Przy nowym, niezwykle intensywnym kalendarzu F1, może się to okazać trudne w realizacji. Zwłaszcza że w kwietniu czy maju fabryka w Hinwil może pracować pełną parą nad nowymi częściami, ale nie sprawdzi ich w warunkach bojowych na torze, skoro F1 odwołała swoje wyścigi.

Czytaj także:
Kuriozalne sceny w Melbourne przed wyścigiem F1
Testy DTM z Kubicą za zamkniętymi drzwiami

Źródło artykułu: