Po zimowych testach Formuły 1 w Barcelonie wielu ekspertów określało Racing Point mianem "różowego Mercedesa". Inżynierowie tego zespołu poszli na łatwiznę i niemal w 100 proc. skopiowali rozwiązania stosowane przed rokiem przez niemiecką ekipę.
W efekcie zespół z Silverstone notował w testach świetne wyniki i miał nawet włączyć się do walki o podium w wybranych rundach F1. - Cóż to mógł być za rok, biorąc pod uwagę jaki mamy samochód - powiedział Sergio Perez w rozmowie z dziennikiem "AS".
W tej chwili Meksykanin musi zapomnieć o ściganiu, bo koronawirus doprowadził do odwołania czterech wyścigów F1. Szacuje się, że królowa motorsportu najwcześniej wznowi rywalizację na początku czerwca.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film
- Sprawa jest poważniejsza niż nam się wydaje. Wystarczy popatrzeć na Włochy, które nie są w stanie znaleźć miejsca w szpitalach dla wszystkich zakażonych - skomentował Perez.
Mimo to, kierowca Racing Point ma nadzieję, że uda się wznowić kampanię 2020 i wtedy pokaże, na co go stać. - Na pewno mamy konkurencyjny samochód, ale sześć maszyn czołowej trójki F1 jest przed nami. Środek stawki jest ciasny. Jeśli mamy walczyć o podia, to ciągle jesteśmy zależni od tego, co wydarzy się przed nami. Jednak zobaczymy, co przyniesie przyszłość - stwierdził 30-latek.
- Wygląda na to, że zmniejszyliśmy straty do czołówki, ale niewiele. Nie wiem, ile jeszcze tracimy do Ferrari czy Red Bulla. Sam jestem ciekaw i czekam na okazję, by się o tym przekonać - podsumował Perez.
Czytaj także:
Właściciele Ferrari przekazali 10 mln euro na walkę z koronawirusem
Głos w obronie Claire Williams