F1. Austria dała zielone światło, ale nie będzie przywilejów. Prywatne loty, transport ciężarówkami i badania krwi

- Dopóki będą spełniać wszelkie wymogi i trzymać się zasad, to nie widzę powodu, by zakazać wyścigu F1 - powiedział Werner Kogler, minister sportu w Austrii. Państwo nie zamierza jednak traktować Formuły 1 w sposób szczególny.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
pokaz F1 na torze Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: pokaz F1 na torze
Helmut Marko ma być osobą, która zaangażowała się w rozmowy z władzami Austrii na temat zorganizowania w tym kraju dwóch wyścigów Formuły 1 na początku lipca. Byłyby to pierwsze Grand Prix w tym sezonie, po tym jak koronawirus storpedował rywalizację w F1.

Rozmowy doradcy Red Bulla ds. motorsportu przynoszą efekt, bo władze Austrii dały zielone światło pomysłowi organizacji zawodów. - Dopóki będą spełniać wszelkie wymogi i trzymać się zasad, to nie widzę powodu, by zakazać wyścigu F1. Chcemy, aby organizacja tego wydarzenia była możliwa - powiedział w ORF Werner Kogler, minister sportu w austriackim rządzie.

Kogler dodał, że Formuła 1 nie będzie mogła liczyć na "jakiekolwiek przywileje". - Postępowanie będzie identyczne jak w przypadku innych dyscyplin sportowych. Dotyczy to też zasad wjazd i wyjazdu z kraju - zdradził Kogler, co może sugerować, że kierowcy oraz personel F1 będą musieli się poddać kwarantannie w Spielbergu.

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Czy zabraknie pieniędzy na polski sport? "Liczę na to, że budżet ministerstwa sportu będzie wyglądał tak samo"

- Sytuacja w Formule 1 jest zupełnie inna niż w piłce nożnej, gdzie mamy bezpośredni kontakt między graczami. Jednak i tak wszyscy w F1 muszą przestrzegać m.in. zasad dystansu społecznego. W przeciwnym razie, gubernator Styrii nie da zgody na organizację wyścigu w tym rejonie - dodał minister sportu.

Austria jako jeden z pierwszych krajów w Europie cofnęła część restrykcji wprowadzonych w związku z koronawirusem. W tym kraju na COVID-19 zmarło do tej pory 569 osób. - Jeśli liczba zachorowań i zgonów wzrośnie gwałtownie w najbliższych tygodniach, to nic nie poradzimy. Nie mamy na to wpływu - ostrzegł Helmut Marko, doradca Red Bull Racing ds. motorsportu.

Aby ograniczyć ryzyko rozprzestrzeniania się koronawirusa, zespoły mają skorzystać z pobliskiego lotniska i prywatnych samolotów. Część sprzętu zostanie też przewieziona ciężarówkami. Zespoły z Wielkiej Brytanii mają jednak obawy, że utkną na granicach kilku państw.

- Spodziewam się, że będą mogli łatwo przekroczyć granicę brytyjską, następnie dotrą do Europy Środkowej i przyjadą do Austrii. Na pewno będą musieli wyjechać wcześniej, być może będą musieli skorzystać ze specjalnego konwoju. Może trzeba będzie odbyć rozmowy na szczeblu rządowym, aby ciężarówki miały łatwiejszą drogę w drodze do Austrii - ocenił w "Speedweeku" Franz Tost, szef Alpha Tauri.

Tost wyliczył już, że w przypadku braku dziennikarzy na miejscu w Spielbergu, jego zespół będzie mógł znacząco ograniczyć liczbę pracowników wysyłanych do Austrii. Mogłoby to być ok. 50-60 osób.

- Jeśli okaże się, że prasa i sponsorzy nie mają wstępu, to nie musimy brać ludzi zajmujących się komunikacją i marketingiem. Mam też za sobą wideokonferencję z zespołem medycznym. Wykonaliśmy pracownikom badania krwi, bo sam test śliny nie wystarcza. Poproszę inne zespoły, by zrobiły to samo - podsumował Tost.

Czytaj także:
Koronawirus. Koniec motorsportu w obecnej postaci. Musi być taniej
Łukasz Habaj zawiesza starty. Musi ratować firmę

Czy Grand Prix Austrii dojdzie do skutku?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×