Rajdy. Łukasz Habaj zawiesza starty w mistrzostwach Europy. Musi ratować swoją firmę

W zeszłym roku Łukasz Habaj był bliski wywalczenia tytułu rajdowego mistrza Europy. Kryzys wywołany koronawirusem sprawił, że w tym sezonie polskiego kierowcy nie zobaczymy na trasach ERC. Habaj zajął się ratowaniem firmy.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
Łukasz Habaj (po lewej) i Andrzej Borowczyk Materiały prasowe / ERC / Na zdjęciu: Łukasz Habaj (po lewej) i Andrzej Borowczyk
Pod koniec ubiegłego sezonu Łukasz Habaj przystępował do Rajdu Węgier, ostatniej rundy mistrzostw Europy, z nadziejami na zdobycie tytułu najlepszego kierowcy na Starym Kontynencie. Wypadek już na odcinku kwalifikacyjnym pokrzyżował plany polskiemu kierowcy, który ostatecznie w "generalce" zajął trzecie miejsce.

Wszystko wskazuje na to, że w sezonie 2020 Habaja nie zobaczymy na trasach ERC. Polski rajdowiec wstrzymał przygotowania do rywalizacji i zajął się ratowaniem swojej firmy eSky. Ucierpiała ona bowiem bardzo mocno wskutek kryzysu wywołanego koronawirusem.

Firma ważniejsza niż rajdy

- Przez ostatnie cztery lata byłem w stanie bardzo mocno koncentrować się na moim ukochanym sporcie, jakim są rajdy. Starałem się uzyskiwać wyniki, które odzwierciedlały moje sportowe ambicje i cele. Po tym, co osiągnęliśmy w mistrzostwach w roku 2019, chciałem wrócić do ERC i zdobyć coś więcej niż trzecie miejsce - powiedział nam Habaj.

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Paraolimpijczycy o wsparciu sponsorów. "Nikt się nie wycofał"

- Teraz poświęcam jednak uwagę najważniejszej firmie w moim portfolio. eSky to firma powiązana z turystyką, która ma poważne kłopoty w związku z pandemią COVID-19. Zatrudniamy 1 tys. pracowników i przez ostatnie dwa miesiące toczymy codziennie walkę o przetrwanie. Pracujemy po 14 godzin dziennie. Nie mogę zostawić moich pracowników samych w tych okolicznościach - dodał Habaj.

Łukasz Habaj znów na stanowisku szefa eSky

Rajdowy mistrz Polski z 2015 roku postanowił powrócić na stanowisko dyrektora generalnego w swojej firmie, aby pomóc jej walczyć ze skutkami kryzysu. - To praktycznie uniemożliwia mi rywalizację w ERC. Nawet jeśli rajdy są głęboko w moim sercu, to jednak tylko hobby. Znaleźliśmy się w sytuacji, która wymaga mojej całkowitej uwagi. Wiem też, że wielu ludzi na całym świecie zostało dotkniętych koronawirusem, więc moje myśli są teraz z nimi - stwierdził 44-latek.

Chociaż Polska wstrzymała ruch lotniczy, a granice wielu krajów są zamknięte, to nie oznacza, że firma należąca do Habaja stoi. - To nie jest tak, że jesteśmy porównywarką cen biletów lotniczych - powiedział rajdowiec. - My sprzedajemy miliony biletów, jesteśmy obecni w 52 krajach. Teraz musimy procesować mnóstwo zmian w rezerwacjach, dokonywać zwrotów. W niektórych przypadkach staramy się ściągnąć ludzi do domów, bo ich loty odwołano.

- Ruch lotniczy odbywa się ciągle chociażby w Ameryce Południowej. Mamy loty w Brazylii, Meksyku, gdzie jest spore zamieszanie w związku z obecną sytuacją - wyjaśnił Habaj.

Wielka niewiadoma

Habaj nie wyklucza powrotu na trasy rajdowych mistrzostw Europy w momencie, gdy uda się zwalczyć pandemię koronawirusa, ale jego starty w sezonie 2020 są "mało prawdopodobne".

- To nie jest moment, by w ogóle myśleć o sporcie. Bo co oznacza słowo "powrót"? ERC to cykl, który wymaga ogromnego poświęcenia. Tam są profesjonaliści i trzeba się temu poświęcić w 100 proc. Do tego mam 44 lata, a w mistrzostwach Europy są kierowcy o 20 lat ode mnie młodsi. Mnie nie interesuje jazda dla samej jazdy. Mam swoje ambicje. Ten "powrót" może się wcześniej wydarzyć, jeśli chodzi o mistrzostwa Polski, ale to i tak najwcześniej kwestia roku 2021. Tak myślę - powiedział Habaj.

Były mistrz Polski nie jest też w stanie przewidzieć, jak długo zobaczymy go na stanowisku szefa eSky. - Na razie cel nadrzędny jest jeden. Przeżyć, przeprowadzić spółkę przez najtrudniejszy okres. Gdy kurz opadnie i zaczniemy przecierać oczy, to będziemy musieli opracować strategię na kolejne 3-5 lat. Dlatego nie jestem w stanie określić na jak długo wracam na fotel szefa eSky. Co najmniej do końca roku - podsumował polski kierowca.

Habaj swoją karierę rajdową zaczął w roku 2003 od Rajdu Nikon, do którego przystąpił za kierownicą Fiata Seicento. Stopniowo piął się w górę, zostając mistrzem Polski w sezonie 2015, a następnie skupiając się na występach w Europie. W zeszłym roku wygrał m.in. Rajd Azorów. Jego pilotem w ostatnim okresie był Daniel Dymurski.

Czytaj także:
Azerowie i Rosjanie protestują. Nie chcą wyścigów bez kibiców
Audi wycofuje się z DTM po sezonie

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×