Formuła 1 czeka na rozpoczęcie sezonu w lipcu i ma nadzieję, że mimo pandemii koronawirusa, uda się stopniowo wrócić do ścigania. Nawet jeśli zawody trzeba będzie organizować bez udziału publiczności. Jedno jest pewne - kryzys wywołany przez COVID-19 mocno uderzy w ekipy i ich finanse.
Zdaniem Eddiego Jordana, może to wywołać serię niekorzystnych decyzji. - Świat się zmienił z powodu koronawirusa, ale nie tylko. Również wartości ludzi są inne, większa jest też świadomość ekologiczna. Szefowie dużych korporacji muszą to brać pod uwagę - powiedział Jordan w rozmowie ze Sport1.
Brytyjczyk uważa, że w przypadku realizacji czarnego scenariusza, nawet trzech producentów może opuścić F1 po sezonie 2020. Jordan ma na myśli Mercedesa, Renault i Hondę. - Jestem przekonany, że w niedalekiej przyszłości, dajmy na to w perspektywie dwóch lat, Mercedes i Honda wyjdą z F1. Być może zrobi to też Renault - oświadczył 72-latek.
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Czy zabraknie pieniędzy na polski sport? "Liczę na to, że budżet ministerstwa sportu będzie wyglądał tak samo"
Były właściciel zespołu F1 największe obawy ma względem Mercedesa, któremu po serii sukcesów trudno będzie wycisnąć coś więcej z obecności w królowej motorsportu. - Kierownictwo Mercedesa nie może już zrobić nic innego. Osiągnęli wszystko. Wygrali wszystko, co było do wygrania. Mogą sprzedać zespół, być może Lawrence'owi Strollowi, który chce zostać mistrzem świata razem ze swoim synem i nową marką - Aston Martin. Dokonanie tego bazując na obecnym zespole Racing Point będzie trudne - ocenił Jordan.
Brytyjski inżynier zwrócił uwagę na to, że Mercedes niedawno zawarł umowę na dostawę silników z McLarenem. Oba podmioty współpracowały już na początku XXI wieku, gdy Niemcy nie posiadali fabrycznej ekipy w F1. Teraz obie strony mogą powrócić do bliskiego sojuszu. - To partnerstwo może być bardziej intensywne, tak jak dawniej - dodał.
Za wycofaniem się Mercedesa z F1 miałby przemawiać jeszcze jeden argument. Głównym sponsorem zespołu jest malezyjski Petronas, którego przychody zmalały wskutek spadku cen ropy naftowej i mniejszego zapotrzebowania na ten surowiec na świecie.
- Ceny ropy naftowej spadają, więc nie mogą dłużej tak mocno inwestować w F1, wydając na to kilkadziesiąt milionów dolarów. Dlatego Petronas będzie musiał to wszystko przemyśleć. Jak się wycofa, to będzie ogromna w budżecie Mercedesa - przeanalizował Jordan.
Brytyjczyk jest jedynie pewny pozostania Ferrari w F1. - Oni są inni. Mają Formułę 1 w żyłach. Dla nich ściganie nie jest przedmiotem dyskusji. Gdy coś mówią o opuszczaniu stawki, to jedynie straszaki z ich strony - podsumował.
Czytaj także:
BMW mogło zdobyć mistrzostwo z Kubicą
COVID-19 nie może się znów pojawić w padoku F1