Lewis Hamilton od kilku dni regularnie wykorzystuje social media, by walczyć z rasizmem i zwrócić uwagę na problem dyskryminacji rasowej. Pretekstem dla aktualnego mistrza świata Formuły 1 była śmierć George'a Floyda w USA oraz zamieszki, do których doszło w największych miastach po tragedii z udziałem Afroamerykanina.
Hamilton krytykował m.in. kolegów z F1 za bierność ws. rasizmu, królową motorsportu nazwał dyscypliną "zdominowaną przez biel", dość odważnie odniósł się też do polityki prowadzonej przez Donalda Trumpa.
35-latek ma pełne wsparcie Mercedesa w swojej krucjacie. - Miałem szczęście, że wychowywałem się w domu, w którym były mniejszości narodowe. Mieszkałem długi z czas z żydowską rodziną, więc moi najbliżsi sami przeżywali trudne czasy. Widziałem na własne oczy, już jako dziecko, jak wygląda dyskryminacja człowieka - powiedział "Motorsportowi" Toto Wolff, szef zespołu z Brackley.
ZOBACZ WIDEO: Polska medalistka olimpijska pomaga seniorom w czasie epidemii. "Jeździliśmy i pytaliśmy, kto jakiej pomocy potrzebuje"
- Myślę, że każdy z nas jest w stanie dokonać zmiany i czasem potrzebuje takich wydarzeń, jak te które miały miejsce kilka dni temu w USA. Wszystko po to, by wywołać falę poparcia dla jakiejkolwiek mniejszości. Myślę, że dobrze się stało, że Lewis jako wielka gwiazda sportu jest z przodu tych spraw - dodał Wolff.
Szef Mercedesa ma nadzieję, że kampania rozpoczęta przez Hamiltona po śmierci George'a Floyda przyniesie sukces. - My jako zespół wspieramy różnorodność. Wybieramy pracowników ze względu na talent i umiejętności. Nie zwracamy uwagę na kulturę, religię czy kolor skóry. Dlatego sądzę, że każdy z nas może być częścią zmiany i może powstrzymać rasizm - skomentował 48-latek.
Wolff zwrócił też uwagę na to, że osoby o białym kolorze skóry mogą nie zrozumieć problemu rasizmu i tego, o co walczy Hamilton. - Sam zadał mi kiedyś pytanie, czy kiedykolwiek myślałem o tym, że jestem białym. Stwierdziłem, że nie. Odpowiedział mi, że on właśnie musi codziennie myśleć o tym, że jest czarny. Dlatego nam trudno zrozumieć, przez co przechodzą osoby dyskryminowane. Dlatego cieszę się, że Lewis wyszedł przed szereg. Wspieram go w tym - podsumował szef Mercedesa.
Czytaj także:
Kubica może pojechać w wyścigu F1
Montoya spokojny o los Williamsa