Jeszcze w marcu Robert Kubica układał swój kalendarz pod obowiązki związane z rolą rezerwowego w Alfie Romeo w Formule 1 i startami w DTM. Kubica przez wiele tygodni miał nie widzieć swojego domu, a tymczasem koronawirus sprawił, że 35-latek utknął w Monako na wiele tygodni i wręcz nie opuszczał swojego apartamentu.
- Ten rok miał być trudny, bo zgłosiłem się do dwóch serii wyścigowych - do F1 w roli rezerwowego Alfy Romeo oraz DTM jako kierowca Orlen Team ART. Patrzyłem na swój kalendarz i myślałem sobie "o nie, to za dużo". Miały być miesiące, w trakcie których nie miałbym czasu, by wrócić do domu choć na dwa dni - powiedział Kubica w rozmowie z "GP Racing".
- Miało być tak, że przez 11 weekendów z rzędu byłbym na wyścigach, po czym miałbym jeden weekend wolny i leciałbym na kolejne cztery czy pięć imprez z rzędu. Teraz się z tego śmieje, gdy sobie pomyślę, że mówiłem "to za dużo". To jest trochę tak, jak z narzekaniem zimą, że jest za zimno, po czym przychodzi lato i narzekasz, że jest za gorąco - dodał Kubica.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: polski koszykarz jak strongman. Przeciągnął auto
Polak ma to szczęście, że wrócił już za kierownicę samochodu wyścigowego po przerwie wywołanej koronawirusem. Przed tygodniem brał udział w czterodniowych testach DTM. Za to Formuła 1 na wznowienie rywalizacji musi poczekać do lipca. Wtedy odbędzie się Grand Prix Austrii.
- Wszyscy chcielibyśmy już wrócić, ścigać się z powrotem i wierzę, że ta chwila nadejdzie. Nasze życie się jednak zmieni. Sytuacja związana z koronawirusem będzie ewoluować, poprawiać się z dnia na dzień, ale nie od razu będziemy żyć tak jak przed pandemią - ocenił Kubica.
W nowych realiach Kubicy jeszcze trudniej będzie łączyć pracę w F1 i DTM. Obie serie wyścigowe zamierzają bowiem wprowadzić specjalne ekosystemy i procedury mające na celu zminimalizowanie ryzyka związanego z koronawirusem. Podczas weekendu wyścigowego zakazana będzie m.in. interakcja z osobami ze świata zewnętrznego.
- Będziemy musieli reagować odpowiednio do sytuacji, podejmować stosowne środki ostrożności, minimalizować ryzyko. Sytuacja jest delikatna. Każdy chciałby się znów ścigać, ale nie możemy też ryzykować zachorowań na COVID-19. Koronawirus to bardzo mocny rywal, na dodatek niewidzialny. Nigdy nie wiadomo, co się z nim wydarzy - podsumował Kubica.
Czytaj także:
Kibice prędko nie wrócą na trybuny w F1
F1 nie może zrezygnować z cięcia kosztów