Lewis Hamilton po raz kolejny zabrał głos ws. rasizmu w Formule 1. Brytyjczyk już przy okazji ostatnich Grand Prix miał pretensje do niektórych kierowców i zespołów, po tym jak część stawki m.in. odmówiła klęczenia na polach startowych na znak protestu przeciwko nietolerancji.
"Ścigałem się dla wszystkich, którzy dążą do pozytywnych zmian i wspierają walkę z nierównościami, ale niestety, my jako sport musimy robić znacznie więcej. To żenujące, że wiele ekip nie zobowiązało się publicznie do promowania różnorodności, że nie mieliśmy wystarczającej ilości czasu, by wykonać chociaż symboliczny gest przed wyścigiem" - napisał po GP Węgier aktualny mistrz świata F1 na Instagramie.
"Czułem, że wszystko było robione pospiesznie, bez większej organizacji, a to osłabia przekaz i sprawia, że nie wydaje się jakoby problem był poważny. Nie ma znaczenia czy ktoś stoi, czy klęczy, ale powinniśmy pokazywać światu, że F1 jest zjednoczona w walce z rasizmem. Formuła 1 i FIA muszą robić więcej. Nie ma szybkiego sposobu na naprawę nierówności rasowej, ale nie możemy przechodzić obojętnie obok problemu" - dodał Hamilton.
ZOBACZ WIDEO: Kolarstwo. Tour de Pologne pierwszym wyścigiem etapowym w sezonie. "Zgłaszają się wielkie nazwiska!"
Przypomnijmy, że przed GP Austrii, pierwszym wyścigiem sezonu, Formuła 1 zorganizowała oficjalny protest przeciwko rasizmowi. Wtedy na polach startowych odbyła się krótka manifestacja - 14 z 20 kierowców zdecydowało się klęczeć na znak protestu, a wszyscy zawodnicy mieli ubrane koszulki z napisem "End Racism".
W programie kolejnego GP Styrii nie było już oficjalnej manifestacji, ale część kierowców ponownie zdecydowała się klęczeć na polach startowych. Nie wszyscy jednak mieli świadomość, że jakakolwiek ceremonia ma miejsce. Dlatego chociażby Kevin Magnussen nawet nie miał przy sobie koszulki z napisem "End Racism".
W GP Węgier było podobnie. Dlatego też mniejsza liczba kierowców klęczała przed startem wyścigu F1. - Muszę porozmawiać z F1, bo musi wykonać lepszą robotę. Wszystko działo się w pośpiechu. Wysiadłem z bolidu, podbiegłem, szybko uklęknąłem i tak to wyglądało. Nie wiem dlaczego zrezygnowano z pomysłu, jaki był przy okazji pierwszego wyścigu F1 w Austrii. Nie wiem, dlaczego nie można było zorganizować oficjalnej manifestacji na polach startowych - mówił Hamilton w Sky Sports po GP Wegier.
Hamilton zwrócił też uwagę, że zdaniem Romaina Grosjeana, szefa Stowarzyszenia Kierowców F1, nie ma potrzeby, aby zawodnicy klęczeli na polach startowych przed każdym wyścigiem.
- Nie sądzi, aby to było aż tak ważne. On uważa, że zrobiliśmy to już raz i starczy. Próbowałem z nim o tym porozmawiać, chciałem mu wytłumaczyć na czym polega problem z rasizmem, że on nie zniknie i musimy nadal walczyć. Jednak nawet nie poruszono tematu klęczenia na polach startowych przy okazji piątkowej odprawy przed GP Węgier - podsumował Hamilton.
Czytaj także:
Fabio Quartararo wygrał GP Hiszpanii. Kontuzja Marca Marqueza
Kimi Raikkonen ostro o Alfie Romeo