Sergio Perez nie wziął udział w GP Wielkiej Brytanii, po tym jak wykryto u niego koronawirusa. Reprezentant Racing Point jest pierwszym kierowcą Formuły 1, u którego potwierdzono COVID-19. Meksykanin, gdy tylko w ubiegły czwartek otrzymał pozytywny wynik testu na obecność koronawirusa, został poddany izolacji.
We wtorek 30-latek przekazał nowe wieści na temat swojego stanu zdrowia. - Dzięki Bogu, wszystko jest w porządku. Nie mam żadnych objawów. Spędzam dni na trenowaniu, przeglądaniu iPada, oglądaniu telewizji i gotowaniu. To są bardzo długie dni, bo ciągną się niesamowicie. Jednak z optymizmem patrzę w przyszłość - powiedział Perez na nagraniu, jakie opublikował w social mediach.
Tymczasem już w piątek na torze Silverstone ruszą treningi przed kolejnym wyścigiem F1 - GP 70-lecia. Wszystko wskazuje na to, że zabraknie w nich Pereza, bo brytyjskie przepisy zobowiązują do pozostania na kwarantannie do 10 dni od momentu otrzymania pozytywnego wyniku na obecność koronawirusa. W przypadku Pereza ten termin minie dopiero na początku przyszłego tygodnia.
Na dodatek Formuła 1 wpuszcza do padoku jedynie osoby, które mają negatywny wynik badania na obecność COVID-19. Dlatego, nawet gdyby Brytyjczycy zrobili wyjątek dla Pereza, to najpóźniej w piątek musiałby on przedstawić zaświadczenie, że jest zdrowy.
Racing Point jeszcze oficjalnie nie poinformował o wycofaniu Pereza z GP 70-lecia. W ubiegły weekend, gdy tylko stało się jasne, że Meksykanin zachorował, w ostatniej chwili zastąpił go Nico Hulkenberg.
Czytaj także:
Pirelli wyjaśnia sprawę wybuchów opon
Kierowcy F1 boja się koronawirusa
ZOBACZ WIDEO: Lotos PZT Polish Tour. Paula Kania-Choduń: Tenis w końcu sprawia mi przyjemność