Za nami pięć wyścigów Formuły 1, a Alfa Romeo ma na swoim koncie tylko dwa punkty. To zasługa Antonio Giovinazziego, który w lipcowym GP Austrii dojechał do mety na ósmej pozycji. Kimi Raikkonen w obecnej kampanii nie punktował jeszcze ani razu. Co więcej, ekipa z Hinwil kończyła cztery ostatnie rundy F1 z zerowym dorobkiem.
Po ostatnim GP 70-lecia pojawiły się nawet komentarze, że Raikkonenowi brakuje już motywacji do jazdy w królowej motorsportu. Fin wkrótce skończy 41 lat i decydując się na transfer do Alfy Romeo liczył, że zespół będzie gonił czołówkę F1. Tymczasem wylądował na tyłach stawki.
- Dla mnie nie ma różnicy czy jestem jedenasty czy dwudziesty - powiedział Raikkonen w rozmowie z "Motorsport Week", podkreślając, że żadna z tych pozycji nie daje punktów do klasyfikacji F1.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: skandaliczne zachowanie koszykarza! Potraktował rywala brutalnie
- W GP 70-lecia zrobiliśmy wszystko, co było w naszej mocy. Nadal jednak nie mamy wystarczającej prędkości. Nie potrafimy odrobić strat po tym, co dzieje się w sobotę - dodał Raikkonen, nawiązując do słabego tempa kwalifikacyjnego Alfy Romeo.
Mistrz świata F1 z sezonu 2007 zwrócił uwagę na to, że bolid Alfy Romeo jest lepszy na dystansie wyścigu, ale przebicie się z samego końca stawki do punktowanych pozycji jest wręcz niemożliwe. - Mamy dużo problemów, zwłaszcza gdy zbliżamy się do innego bolidu. W pierwszej części wyścigu, w szybkich zakrętach, kłopoty z prowadzeniem samochodu są spore. Gdy jedziemy w pojedynkę na torze, to nie wygląda to najgorzej, ale co ja mogę zrobić w tej sytuacji? - stwierdził Raikkonen.
Ledwie dwa punkty dają Alfie Romeo ósme miejsce w klasyfikacji konstruktorów F1. Za szwajcarsko-włoską ekipą znajdują się Haas (1 punkt) oraz Williams (0 punktów).
Czytaj także:
Kimi Raikkonen powinien zakończyć karierę
Ferrari chce surowszej kary dla Racing Point