F1. Ferrari chce surowszej kary dla Racing Point. "To jak ściąganie na sprawdzianie"

Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Mattia Binotto
Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Mattia Binotto

Racing Point skopiowało wybrane części z zeszłorocznego bolidu Mercedesa. Zespół otrzymał już za to karę, ale zdaniem części ekip - zbyt małą. W gronie ekip, które apelują o surowsze sankcje dla stajni z Silverstone jest Ferrari.

0,4 mln euro i odjętych 15 punktów - taką karę nałożyła FIA na Racing Point za to, że zespół skopiował elementy tylnego układu hamulcowego. Stajnia z Silverstone zapożyczyła je z zeszłorocznego Mercedesa, zamiast zaprojektować własne rozwiązanie. Doszło w tym przypadku do złamania regulaminu sportowego Formuły 1.

Cztery zespoły F1 (Ferrari, McLaren, Renault i Williams) domagają się surowszej kary dla Racing Point. Zwłaszcza że zespół dostał zgodę, by do końca roku korzystać ze skopiowanych części. Sędziowie uznali bowiem, że niemożliwym jest oczekiwanie od inżynierów, aby zaprojektowali i wyprodukowali teraz elementy, które będą różnić się kształtem od obecnych.

- Jako Ferrari rozmawialiśmy już w piątek o sprawie Racing Point i powiedzieliśmy jasno, co myślimy. Były protesty ze strony Renault w tej sprawie i teraz mamy werdykt FIA, w którym federacja stwierdziła, że doszło do złamania przepisów. To jest punkt wyjścia - powiedział w Sky Italia Mattia Binotto, szef Ferrari.

ZOBACZ WIDEO: Lotos PZT Polish Tour. Paula Kania-Choduń: Tenis w końcu sprawia mi przyjemność

Binotto nie kupuje tłumaczeń Lawrence'a Strolla (właściciela Racing Point) i Toto Wolffa (szefa Mercedesa), jakoby w tym przypadku nie doszło do złamania regulaminu, a Racing Point opracował kontrowersyjne elementy na bazie zdjęć 3D wykonanych w padoku przez fotografów-szpiegów.

- Stroll i Wolff mogą być wściekli, ale doszło do naruszenia regulaminu. To jest fakt. To jest jak ściąganie na sprawdzanie. Są tacy, którzy ściągają i w ten sposób uzyskują dobrą ocenę. Są też tacy, którzy się uczą po to, by zdać, a przy okazji inni na tym korzystają, bo ściągają - dodał Binotto.

- Nie sądzę, abym musiał tu coś dodawać. Fakty są oczywiste. Jesteśmy rywalami w F1 i to jest normalne. Każdy tu musi patrzeć na swój interes. Dlatego my zamierzamy się odwołać od kary dla Racing Point. Uważamy, że piątkowa decyzja sędziów nie była odpowiednia i zespół zasłużył na surowszą karę - podsumował szef Ferrari.

Według informacji FIA, Mercedes przekazał Racing Point wybrane części układu hamulcowego 6 stycznia 2020 roku, podczas gdy regulamin zabraniał tego typu praktyk od 1 stycznia 2020 roku.

Do końca ubiegłego roku można bowiem było kupować gotowe elementy układu hamulcowego od innych zespołów. W F1 doszło jednak do zmiany przepisów i od obecnej kampanii te podzespoły zostały dodane do listy części, które należy samemu zaprojektować i wyprodukować.

- Nie zrobiliśmy nic złego. Jestem też przekonany, że Racing Point również nie złamał przepisów. Jestem przekonany, że gdy sprawa trafi do Międzynarodowego Sądu Apelacyjnego, to prawnicy przedstawią solidne dowody na to - stwierdził Toto Wolff.

Czytaj także:
Fatalne wyniki finansowe Formuły 1
Czy Sebastian Vettel dokończy sezon w Ferrari?

Komentarze (1)
avatar
Treevill
11.08.2020
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Ferrari powinno milczeć w tej chwili. Żałośnie to wygląda skoro sami cały zeszły sezon używali nielegalngo silnika.