F1. Ferrari nadal będzie cierpieć. "Nie ma dróg na skróty"

Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Sebastian Vettel
Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Sebastian Vettel

Forma Ferrari w sezonie 2020 pozostawia wiele do życzenia. Zespół wypadł fatalnie w GP Włoch, a przed nim 1000. występ w historii F1 i to na własnym torze - Mugello. W nim również Ferrari nie nastawia się na dobry rezultat.

W tym artykule dowiesz się o:

Ledwie minęło kilka dni od kompromitacji Ferrari w GP Włoch, w którym Sebastian Vettel nie dojechał do mety z powodu usterki układu hamulcowego, a Charles Leclerc rozbił swoją maszynę, a zespół z Maranello musi się szykować na kolejną klęskę. Przed nami bowiem GP Toskanii - będzie to 1000. występ Ferrari w historii Formuły 1. Na dodatek obiekt Mugello należy do włoskiej firmy.

Problem polega na tym, że Mugello swoją charakterystyką jest bardzo podobne do Monzy. Na tym obiekcie również bardzo ważna jest prędkość maksymalna i przyspieszenie, a z tym Ferrari ma największe problemy. Obecnie Włosi dysponują najsłabszym silnikiem w stawce F1.

- W życiu nie ma dróg na skróty. Jesteśmy w takiej sytuacji, bo najwidoczniej na to zasługujemy. Cierpimy. Cierpi cały zespół. Jestem jego częścią, więc i mnie dotyka obecna forma ekipy - mówi "Motorsportowi" Sebastian Vettel, który po sezonie 2020 rozstanie się z Ferrari.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Lewis Hamilton zaskoczył sprzątaczkę. Tego się nie spodziewała

Szefowie Ferrari liczyli, że w GP Włoch uda się osiągnąć lepszy wynik niż we wcześniejszym GP Belgii, tymczasem stało się coś zupełnie innego. - Wszystko dzieje się z jakiegoś powodu. Jesteśmy okropnie wolni i musi być jakaś przyczyna tego. Jest nam ciężko - dodaje Vettel.

Zdaniem 33-latka, rozwiązanie problemów z bolidem SF1000 może się okazać niemożliwe przed końcem sezonu 2020. - Cały zespół znajduje się w trudnej sytuacji, ale musimy zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby zakończyć w sposób godny tegoroczną kampanię. Przed nami jeszcze wiele wyścigów. Możemy wciąż zrozumieć sporo rzeczy i wykonać jeszcze więcej pracy. Musimy się na tym skupić - stwierdza czterokrotny mistrz świata 1.

- Gdybym miał wybierać, nie chciałbym być tutaj. Chciałbym być gdzieś z przodu, a nie na tyłach stawki F1. Jednak czasem nie masz wyboru. Musisz sobie radzić z tym, co się dzieje. My nie możemy się załamywać. Nawet jeśli w obecnej sytuacji jest nam trudno - podsumowuje Vettel.

Czytaj także:
DTM. Coś drgnęło w jeździe Roberta Kubicy
Bolid Alfy Romeo rusza w Polskę

Komentarze (0)