F1. Ferrari pogrążone w kryzysie. Były prezydent wskazał przyczyny

Luca di Montezemolo uważa, że obecny kryzys Ferrari to konsekwencja szeregu błędów. Firma miała nie docenić talentu i umiejętności niektórych pracowników. Były prezydent Ferrari za pomyłkę uważa pozwolenie na odejście Jamesowi Allisonowi.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
Sebastian Vettel Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Sebastian Vettel
James Allison obecnie jest dyrektorem technicznym Mercedesa i przymierzany jest po cichu do roli szefa zespołu z Brackley, jeśli potwierdzi się, że Toto Wolff po sezonie 2020 chce zrezygnować z pracy w Formule 1 na rzecz życia rodzinnego.

Tymczasem jeszcze kilka lat temu Allison był pracownikiem Ferrari. Włosi nie docenili jednak talentu Brytyjczyka i podczas reorganizacji fabryki w roku 2016 wyrzucili go z firmy.

- To był wielki błąd, że pozwolono Jamesowi odejść. Wymieniam go jako konkretny przykład, ale mógłbym podać też szereg innych nazwisk. Do tego doszły inne błędy. Chociażby przenoszenie inżynierów z działu produkcji samochodów osobowych do ekipy F1. W Formule 1 wymagane są zupełnie inne umiejętności - powiedział w RTL Luca di Montezemolo, były prezydent Ferrari.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Lewis Hamilton zaskoczył sprzątaczkę. Tego się nie spodziewała

- Enzo Ferrari zawsze mi powtarza, że jeśli gdzieś jest najlepszy kierowca, chociażby w Gwatemali - przepraszam z góry ten kraj, to trzeba go dopaść i zakontraktować. I tak samo jest z inżynierami czy technikami. Jeśli chcesz poprawić wydajność, to musisz zatrudniać najlepszych fachowców w swojej dziedzinie. Oni muszą z kolei rozwijać młode talenty, promować kolejnych inżynierów - dodał di Montezemolo.

Zdaniem 73-latka, Ferrari źle przygotowało się do ery hybrydowej, która nastała w F1 w sezonie 2014, a później kolejnymi błędami nie ułatwiło sobie zadania. - Ludzie, którzy zarządzali wtedy Ferrari nie mieli ani wielkiego doświadczenia w F1, ani szczególnych kompetencji. Myśleli, że w F1 da się wygrać raz, dwa - ocenił były prezydent Ferrari, który pożegnał się z firmą w roku 2014.

Dopełnieniem kryzysu Ferrari jest sposób rozstania z Sebastianem Vettelem. To właśnie di Montezemolo ściągał Niemca do ekipy z Maranello i wiązał z nim spore nadzieje. Dlatego nie powinno dziwić, że Włochowi nie podoba się to, że obecne kierownictwo firmy tak łatwo zrezygnowało z czterokrotnego mistrza świata F1.

- Nie podobał się moment ani forma ogłoszenia rozstania z Sebastianem. On nigdy nie sprawiał problemów, zawsze pracował na rzecz zespołu. Odnosił zwycięstwa w tym bolidzie, których inni nie byliby w stanie osiągnąć, bo maszyna Ferrari nie była aż tak konkurencyjna. Vettel jest jak Schumacher. Musi czuć się w zespole jak w domu. Musi uważać, że ekipa go potrzebuje. Schumacher też tak miał. Potrzebował środowiska, które go wspierało i chroniło - stwierdził di Montezemolo, który właśnie z Michaelem Schumacherem odnosił największe sukcesy w F1.

- W przypadku Schumachera i rządzącego wtedy zespołem Jeana Todta tak było, wcześniej ja też tak postępowałem z Nikim Laudą. Jednak obecne kierownictwo Ferrari nie dało Vettelowi takiego poczucia komfortu i bezpieczeństwa - podsumował były prezydent Ferrari.

Czytaj także:
Kwarantanna w Melbourne. GP Australii może zmienić lokalizację
250 lekarzy i pielęgniarek na GP Włoch. To nagroda za walkę z koronawirusem

Czy Ferrari w najbliższej przyszłości znów sięgnie po tytuł mistrzowski w F1?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×