F1. Kontrakt Sergio Pereza już w przyszłym tygodniu? Haas czeka na Meksykanina

Materiały prasowe / Racing Point / Na zdjęciu: Sergio Perez
Materiały prasowe / Racing Point / Na zdjęciu: Sergio Perez

Sergio Perez już w przyszłym tygodniu może zostać oficjalnie kierowcą Haasa na rok 2021 - twierdzi Marc Priesley, były mechanik McLarena. Brytyjczyk obstawia też, że Kimi Raikkonen pozostanie w Alfie Romeo przez kolejny sezon.

Sergio Perez obecnie pozostaje bez pracodawcy na rok 2021 w Formule 1. Meksykanin kilka tygodni temu dowiedział się, że Aston Martin nie znajdzie dla niego miejsca w ekipie, mimo ważnej umowy. Ekipa z Silverstone postanowiła wypowiedzieć kontrakt Pereza, by zatrudnić Sebastiana Vettela.

Wiele wskazuje na to, że nowym pracodawcą Pereza w F1 będzie Haas. - Spodziewam się, że tak się stanie - powiedział w swoim vlogu Marc Priestley, były mechanik McLarena i stały bywalec padoku Formuły 1, pytany o potwierdzenie transferu 30-latka już w przyszłym tygodniu.

- Sergio ma dwie opcje. Haas albo Alfa Romeo. Myślę jednak, że w tym drugim zespole znajdą się Kimi Raikkonen i Mick Schumacher. W Haasie są za to dwa wolne miejsce i Perez zajmie jedno z nich - dodał Priestley.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co czuje Kubica, gdy ściga się w DTM? Zobacz film z wnętrza BMW

Perez kilkukrotnie łączony był też z Red Bull Racing, gdzie problemy z regularnym punktowaniem na wysokim poziomie ma Alexander Albon. Priestley wątpi jednak w taki scenariusz, choć nie ukrywa też, że drugi kierowca "czerwonych byków" ma trudne zadanie, bo ciągle jest zestawiany z Maxem Verstappenem.

- Jeśli Red Bull miałby spojrzeć poza swój program juniorski, to nie wygląda to najgorzej. Bo na rynku są Perez i Hulkenberg. Obie opcje nie są złe, gdyby mieli uznać, że szukają kogoś spoza swojego projektu juniorskiego. Hulkenberga czy Pereza można by potraktować jako "dziką kartę". Kogoś, kto wskoczy do Red Bulla na rok czy dwa. Jednak sądzę, że w przyszłym tygodniu uzyskamy pewne odpowiedzi ze strony Sergio - podsumował Priestley.

Czytaj także:
Lewis Hamilton przeprosił za swoje słowa
Koronawirus niestraszny Australijczykom. Chcą wyścigu F1

Komentarze (0)