Zmiana asfaltu na Istanbul Park okazała się źródłem problemów Formuły 1. Nie dość, że zarządcy toru wybrali dość śliski rodzaj nawierzchni, to na dodatek przed GP Turcji na obiekcie nie odbyły się żadne inne zawody motorsportowe. W efekcie tor był bardzo śliski i nienagumowany. Opady deszczu w sobotę i niedzielę pogorszyły jeszcze warunki do jazdy.
Już w piątek na suchym torze kierowcy F1 co chwilę wypadali na pobocze i wykręcali piruety, a w dalszej części weekendu na mokrej nawierzchni było jeszcze gorzej. W ostrych słowach do tej sytuacji odniósł się George Russell.
- Czas okrążenia potrafi się różnić o dwie, trzy sekundy. I to niezależnie od tego czy opony działają, czy też nie. Przecież to niewiarygodne. Ten weekend nie był Formułą 1. Nie o to chodzi w ściganiu. Może jako widowisko wyglądało to świetnie i z poziomu kanapy chętnie bym coś takiego obejrzał. Jednak dla kierowców to była loteria - powiedział "Motorsportowi" kierowca Williamsa.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co czuje Kubica, gdy ściga się w DTM? Zobacz film z wnętrza BMW
- Uwielbiam jeździć na mokrej nawierzchni, ale tutaj mieliśmy do czynienia z czymś zupełnie innym - dodał Russell.
Russell zwrócił uwagę na to, że Istanbul Park ma bardzo ciekawą nitkę wyścigową i powrót Formuły 1 na ten obiekt po latach przerwy mógł być wielkim wydarzeniem. Jednak organizatorzy i sama F1 zepsuli święto. - Wszyscy byli podekscytowani przyjazdem do Turcji. Tymczasem od pierwszego okrążenia w piątek nie mieliśmy w ogóle przyczepności - ocenił 22-latek.
- Największym czynnikiem okazała się nowa nawierzchnia. Z tego co słyszałem, została wymieniona w ostatniej chwili. Turcy, którzy odpowiadają za tor wykonali dobrą robotę. Załatwili nowy asfalt na czas i podobno zostali nieco opóźnieni w pracach przez pogodę. Efekt był taki, że asfalt był jak tafla lodu - dodał Russell.
Kierowca Williamsa nie wykluczył, że być może lepszym rozwiązaniem byłoby pozostawienie starego asfaltu. - Gdy zjeżdżałem z toru i znajdowałem się na dawnej nawierzchni, chociażby w alei serwisowej, to miałem większą przyczepność niż na nitce wyścigowej. Nie wydaje mi się, aby jakikolwiek kierowca miał frajdę z jazdy w takich warunkach - podsumował.
Czytaj także:
Siedem piruetów w jednym wyścigu. Tak prysły marzenia Bottasa
Ferrari mogło wszystkich zaskoczyć w GP Turcji