F1. "Staliśmy się Darth Vaderem". Szef zespołu surowo o własnej ekipie
McLaren przeżywał ostatnio spory kryzys, czego efektem była dziewiąta pozycja w tabeli F1 w roku 2015. Zespół powoli wraca jednak do dawnej formy. - Staliśmy się Darth Vaderem. Musieliśmy poszukać w sobie Luke'a Skywalkera - mówi Zak Brown.
Jednak jeszcze kilka lat temu McLarenowi groziła upadłość. Od roku 2010 firma przestała być fabryczną ekipą Mercedesa w F1, a przesiadka na silniki Hondy w sezonie 2015 pogłębiła kryzys. Kilka miesięcy później z ekipy odszedł jeden z autorów jej sukcesów - Ron Dennis.
Brytyjczyka zastąpił Zak Brown. - Wszedłem do zespołu, który pod każdym względem upadał. Sponsoring z czasów Vodafone, Johnie Walker, GSK i ExxonMobil był przeszłością. Mieliśmy praktycznie pusty bolid pod względem reklam. Wyniki wyścigów mówią same za siebie. Byliśmy na przedostatnim miejscu. Gdy chodziłem po fabryce, to wszyscy mieli spuszczone głowy - powiedział motorsport.com Amerykanin.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nietypowa sytuacja w meczu. Niemal wszedł z piłką do bramkiZdaniem Browna, na problemy McLarena złożyło się kilka czynników. Przede wszystkim walki pomiędzy akcjonariuszami, a także brak odpowiedniego przywództwa. Chociaż Amerykanin uznaje się za ogromnego fana Dennisa, to twierdzi, że Brytyjczyk na przestrzeni lat nie dostrzegł pewnych zmian w F1.
- Zawsze czułem, że McLaren to trochę taka postać z "Gwiezdnych Wojen". W pewnym momencie staliśmy się Darth Vaderem. Musieliśmy w sobie poszukać trochę Luke'a Skywalkera. "Gwiezdne wojny" są fajne, ale musieliśmy zwrócić uwagę na odpowiednie aspekty w firmie - dodał Brown.
Na poprawę wyników McLarena wpłynęło zatrudnienie nowych osób - w tym szefa zespołu Andreasa Seidla oraz dyrektora technicznego Jamesa Keya. Każdy z nich zaczął pracę na rzecz stajni z Woking w roku 2019. Ostatnie miesiące to też modernizacja fabryki, chociaż została ona zakłócona przez pandemię COVID-19.
- Mamy teraz wszystko, czego potrzebujemy, aby odnosić sukcesy. Szefa zespołu, dyrektora technicznego, właściwy silnik, sponsorów, inwestorów, itd. - podsumował Brown.
Czytaj także:
Nie będzie masowych zwolnień w F1
Hamilton porównuje się do Senny. I wywołuje kontrowersje