Lewis Hamilton bardzo długo negocjował warunki nowego kontraktu z Mercedesem. Do podpisania dokumentu doszło już w 2021 roku, a więc formalnie przez kilka tygodni aktualny mistrz świata Formuły 1 był bezrobotny. Rozmowy pomiędzy stronami miały się przeciągać ze względu na żądania Hamiltona, który oczekiwał podwyżki i konkretnych zapisów w umowie.
Poniedziałkowa prezentacja Mercedesa była pierwszą okazją, aby 36-latek odniósł się do trudnych rozmów z szefostwem firmy. - Po pierwsze, jestem w szczęśliwej sytuacji, w której osiągnąłem większość rzeczy, na których mi zależało - powiedział Hamilton, którego cytuje motorsport.com.
Lewis Hamilton w minionym sezonie wyprzedził bowiem Michaela Schumachera pod względem liczby zwycięstw w F1. Wyrównał też osiągnięcie Niemca jeśli chodzi o wywalczone tytuły mistrzowskie. W tej chwili każdy z nich może się pochwalić siedmioma czempionatami na koncie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: to może być rekord świata. Co on zrobił przy wyrzucie z autu?!
- Dlatego nie ma potrzeby, by planować daleko do przodu. Żyjemy w dość nietypowych czasach i chciałem ledwie rocznej umowy. Zawsze możemy porozmawiać o tym, czy będziemy dalej współpracować - dodał.
Mercedes w informacji o nowej umowie Hamiltona uwzględnił adnotację, że będzie wspierać Brytyjczyka w walce z rasizmem i nietolerancją. To miał być jeden z głównych postulatów kierowcy. - W przeszłości chodziło mi wyłącznie o wygrywanie tytułów - przyznał.
- W zeszłym roku pojawił się temat równości, tolerancji. Sporo się o tym mówiło. Chcemy w tym sezonie realnie dążyć do różnorodności, tak aby podjęte zostały konkretne działania. To sedno moich starań. Co nie zmienia faktu, że Mercedes jest w F1 po to, by wygrywać. Po to ludzie przychodzą do fabryki. Moim celem jest zapewnienie im tych zwycięstw - podsumował Hamilton.
Czytaj także:
Program testowy Pirelli. Szansa dla Kubicy
Bahrajn zaoferował szczepionkę F1. Jak to wytłumaczyć?