GP Kanady w tegorocznym kalendarzu Formuły 1 znalazło się w z datą 11-13 czerwca, ale może się okazać, że runda F1 na torze im. Gillesa Villeneuve'a zostanie odwołana drugi rok z rzędu. Zawody odbywają się na torze tymczasowym, którego budowa wiąże się z poniesieniem sporych kosztów.
Jak wynika z informacji "La Presse", organizatorzy GP Kanady oczekują od szefów F1 rekompensaty finansowej w wysokości 6 mln dolarów, jeśli okaże się, że kibice nie będą mogli wejść na trybuny w związku z pandemią koronawirusa.
- Dla nas Formuła 1 jest ważna. Chcemy wysłać wszystkim partnerom jasny sygnał - jesteśmy bardzo mocno zainteresowani tym wydarzeniem. Mamy nadzieję, że wyścig odbędzie się zgodnie z planem, ale potrzebujemy przy tym wsparcia partnerów z rządu - powiedziała "La Presse" Valerie Plante, burmistrz Montrealu.
Kanadyjska prasa wyliczyła, że łącznie Kanadyjczycy za prawa do organizacji wyścigu F1 płacą ok. 25 mln dolarów rocznie. Część tej kwoty pochodzi ze środków publicznych, a także wpłat od sponsorów. Budżet imprezy uzupełniają wpływy ze sprzedaży biletów, a tych najpewniej nie będzie w roku 2021.
Formuła 1 jest przygotowana na ewentualne odwołanie GP Kanady. Miejsce w kalendarzu mogłoby przejąć GP Turcji.
Czytaj także:
Alfa Romeo już myśli o przyszłości
Aston Martin ma rezerwowego
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: głośno o 12-latku. Zwróć uwagę na jego technikę