Przesądni ludzie wierzą, że czarny kot przynosi pecha. Czy z kolei szary, pręgowany kocur może gwarantować szczęście? W Mercedesie wierzą, że tak. Wszystko za sprawą Formulino, który skradł serca pracowników niemieckiej ekipy przy okazji GP Emilia Romagna w listopadzie 2020 roku.
Kot pojawił się znienacka w garażach ekip F1. Przeszkodził m.in. w rozmowie Sebastiana Vettela z dziennikarzem Tedem Kravitzem. - Przyniesie ci szczęście - powiedział ekspert Sky Sports do ówczesnego kierowcy Ferrari. - Nie lubię kotów. Nawet nie mam mu czego dać. Poza tym wygląda na trochę otyłego - dodał Vettel.
Znacznie bardziej gościnny dla Formulino był wtedy Lewis Hamilton, po tym jak kocur upodobał sobie garaż Mercedesa podczas GP Emilia Romagna. Kamery kilkukrotnie zarejestrowały, jak Brytyjczyk bawi się ze zwierzęciem. "Zostaliśmy pobłogosławieni przez kota Imola" - chwalił się później Mercedes w social mediach, po tym jak Hamilton odniósł wygraną na Imoli.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: to nie fotomontaż! Niesamowity popis gwiazdy NBA
Za to Vettel w tamtym wyścigu zdecydowanie nie miał szczęścia. Jego pit-stop trwał 13 sekund, po tym jak mechanicy Ferrari mieli problem z jednym kół. Niemiec dojechał do mety jako dwunasty kierowca w stawce F1. Był to wynik rozczarowujący, a kibice zaczęli żartować, że to kara od losu za złe potraktowanie Formulino.
Od tamtych wydarzeń minęło kilka miesięcy, a Formulino właśnie wrócił w pełnym blasku do padoku F1. Kot znów pojawił się w garażach ekip, otrzymał plakietkę uprawniającą do wejścia do alei serwisowej ze swoim zdjęciem i napisem "Super VIP".
Kotem zajął się jeden z pracowników toru Imola, który założył mu nawet konto na Instagramie, stąd wiemy, że czworonóg pojawił się na najważniejszych spotkaniach funkcyjnych i sędziów przed GP Emilia Romagna. Teraz pozostaje czekać, by zobaczyć, którą ekipę tym razem upodoba sobie Formulino. Czy znów przyniesie on szczęście?
Czytaj także:
Kolejny wyścig F1 zagrożony
George Russell chce zapomnieć o koszmarze