[tag=53996]
Nikita Mazepin[/tag] nie ma łatwego życia w Formule 1, bo od momentu debiutu popełnia większe lub mniejsze błędy. Nie inaczej było w GP Azerbejdżanu, gdzie tym razem mógł spowodować groźną kolizję z zespołowym kolegą. - Czy on chce nas zabić? Co to k... było? - grzmiał przez radio Mick Schumacher, gdy widział jak Rosjanin stara się go wpakować w bandę (szczegóły TUTAJ).
22-latek postanowił odnieść się do tej sytuacji w rozmowie ze sports.ru. - W Formule 1 każdy jest kierowcą najwyższej klasy, więc nikt nie próbuje tutaj kogokolwiek zastraszyć. To, co wydarzyło się w Baku było czystym nieporozumieniem. Wykonałem taki ruch, bo oczekiwałem, że Mick pojedzie inaczej - wytłumaczył się Mazepin.
- Zazwyczaj podczas wyprzedzania kierowcy korzystają z linii wewnętrznej, bo jest ona najlepsza do hamowania. Fakt, że późno zacząłem swój manewr i zmieniłem tor jazdy, ale każdy tak robi. Nie miałem pojęcia, że Mick będzie próbował mnie wyprzedzić po zewnętrznej - dodał kierowca Haasa.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: szalona końcówka meczu WNBA. Rzut rozpaczy i... zwycięstwo!
Rosjanin podkreślił, że jego przytomna reakcja doprowadziła do tego, że ostatecznie nie doszło do kolizji pomiędzy nim a Schumacherem. - Gdy tylko zobaczyłem Micka w lusterkach, to natychmiast wróciłem do pierwotnej linii jazdy. Gdybym kontynuował swój manewr, to najpewniej doszłoby do kontaktu. Jednak podkreślam, to było nieporozumienie - stwierdził.
- Myślałem, że Mick pojedzie w lewo, jak przy każdym wyprzedzaniu podczas wyścigu, a skręcił w prawo. Prawdopodobnie sam moment wyścigu też odegrał dużą rolę w tym wszystkim, bo to było ostatnie okrążenie. Nie spodziewałem się tego. Na pewno nie chciałem go tym manewrem przestraszyć - podsumował Mazepin.
Nieco inaczej to zajście ocenili eksperci w niemieckim Sky. Ralf Schumacher, wujek Micka, domagał się surowej kary dla Mazepina (szczegóły TUTAJ). Z kolei Norbert Haug, były szef Mercedesa, jest zdania, że całe zajście powinno być omówione krok po kroku podczas odprawy Haasa.
- Mick to rozsądny gość, więc jeśli zabiera głos i używa tak mocnych słów, to znaczy, że ma ku temu powody. W tym przypadku powinien podnieść alarm i uderzyć w stół podczas rozmowy w zespole. Mam nadzieję, że to zrobił - powiedział Haug.
Czytaj także:
Valtteri Bottas odpiera krytykę
Szef Mercedesa "grilluje" pracowników