"Działo się" podczas niedzielnego wyścigu Formuły 1. Pełno zwrotów akcji, niespodzianek i niewytłumaczalnych sytuacji - wyścig w Azerbejdżanie dostarczył wielu emocji.
Goniący stawkę Lance Stroll z ostatniego miejsca przebił się na czwarte, ale złapał "kapcia". To samo spotkało Maxa Verstappena, który będąc na prowadzeniu rozbił bolid po eksplozji opony.
Dwa okrążenia przed końcem nie wytrzymały z kolei hamulce w bolidzie Lewisa Hamiltona - on zatem także nie zdołał sięgnąć po punkty.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: szalona końcówka meczu WNBA. Rzut rozpaczy i... zwycięstwo!
Niespodziewanych emocji dostarczył też Nikita Mazepin. Rosjanin niemal "nie wpakował" w ścianę swojego kolegi z Haasa Micka Schumachera. Gdy Niemiec próbował wyprzedzić Rosjanina na prostej, ten drugi wykonał bardzo niebezpieczny manewr próbując bronić swojej pozycji.
22-letni Niemiec zdołał jednak zareagować i delikatnie przyhamować i odbić. Gdyby jednak doszło do kontaktu, to z obu bolidów nie byłoby co zbierać - kierowcy pędzili z prędkością ok. 300 km/h!
Spokojny zazwyczaj Schumacher nie wytrzymał. - Co to k**** było?! Poważnie? Czy on chce nas zabić? - krzyczał w radio do swojego inżyniera Gary'ego Gannona. - Tak zrozumiałem Mick, wszyscy to widzieliśmy - odparł ten drugi. W głosie Schumachera dało się wyczuć niedowierzanie w to, co zrobił Mazepin.
Finalnie to Niemiec dotarł do mety na wyższej pozycji. Schumacher zakończył wyścig na 13. miejscu, a Mazepin był tuż za jego plecami. Wyścig wygrał Sergio Perez przed Sebastianem Vettelem.
Zobacz także:
Sergio Perez mógł nie dojechać do mety. Kulisy sensacji w GP Azerbejdżanu
Lewis Hamilton popełnił kosztowny błąd. "Upokarzające doświadczenie"