Gorąco w F1 po eksplozjach opon. Max Verstappen atakuje Pirelli

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Max Verstappen
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Max Verstappen

Trwa awantura wokół eksplozji opon w GP Azerbejdżanu. Max Verstappen nie ukrywa pretensji do Pirelli. Wątpliwości Holendra nie rozwiał nawet oficjalny raport po jego wypadku. - Nie mogą nas obwiniać o ten incydent - stwierdził kierowca Red Bulla.

Max Verstappen stracił niemal pewne zwycięstwo w GP Azerbejdżanu, po tym jak na pięć okrążeń przed metą w jego bolidzie nie wytrzymała opona. Wcześniej w tym samym wyścigu doszło do eksplozji ogumienia u Lance'a Strolla. Pirelli dokonało analizy opon po rundzie w Baku i nie znalazło w nich wad fabrycznych.

Z raportu opublikowanego przez Pirelli można jednak wywnioskować, że zespoły F1 same przyczyniły się do problemów poprzez manipulacje z ciśnieniami opon. Włoska firma nie znalazła jednak na to twardych dowodów, przez co też nie postawiła ekipom żadnych zarzutów.

Wytłumaczenia Pirelli są przy tym niewystarczające dla Verstappena, którego defekt opony kosztował sporo punktów do klasyfikacji F1. - Oni wyjaśnili, że nie mają odpowiednich narzędzi pomiarowych, aby sprawdzić ciśnienie opon w trakcie trwania wyścigu. Podaliśmy im jednak jego poziom w naszym bolidzie i było w regulaminowych limitach - powiedział 23-latek, którego cytuje motorsport.com.

ZOBACZ WIDEO: Paweł Fajdek szczerze o przygotowaniach w Spale. "Odpalamy grilla, gdy nie jesteśmy usatysfakcjonowani z menu"

- Jeśli limity ustanowione przez Pirelli były niewłaściwe, to nic nie jesteśmy w stanie na to poradzić. My przestrzegamy po prostu zasad. Jeśli mamy podnieść ciśnienia, to dobrze - wszyscy to zrobimy. W każdym razie, nie zrobiliśmy nic złego w wyścigu. Aston Martin też nie. Nie można zatem nas obwiniać o eksplozje opon. Oni muszą spojrzeć na siebie - dodał Verstappen.

Holender zauważył, że Pirelli kazało podnieść minimalne ciśnienie w oponach już po piątkowych treningach F1 w Baku. - To o czymś świadczy. Może jednak nie podniesiono odpowiednio tego ciśnienia. W GP Francji znów zastosujemy wyższe i oby to wystarczyło - stwierdził kierowca Red Bull Racing.

Zdaniem Verstappena, raport opublikowany przez Pirelli po wyścigu w Baku jest "niejasny" i nie można z niego tak naprawdę zrozumieć, dlaczego doszło do wystrzału opon. - Mogę powiedzieć w tej sytuacji jedynie to, że my zrobiliśmy wszystko, jak należy. Przestrzegaliśmy procedur dotyczących opon, itd. Dlatego tego nie rozumiem - ocenił.

- W GP Francji na pewno podwyższymy ciśnienie. To prawdopodobnie ma coś wspólnego z wydarzeniami z Baku. Jeśli jednak tak jest, to po prostu chcielibyśmy to wiedzieć. Pirelli powinno nam mówić wszystko, abyśmy to lepiej zrozumieli - podsumował Verstappen.

Pirelli w opublikowanej notatce zdradziło jedynie, że przekazało zespołom F1 konkretne wytyczne w związku z ostatnimi wystrzałami opon. Nie podano jednak, o co dokładnie chodzi. Należy przypuszczać, że ekipy będą musiały korzystać z wyższych ciśnień. Prawdopodobne są też częstsze kontrole.

Czytaj także:
Alfa Romeo chce pójść za ciosem
Transferowe domino w F1 ruszyło

Komentarze (0)