Błąd na początku wyścigu i konieczność zjazdu na drugą zmianę ogumienia sprawiły, że Max Verstappen miał pełne ręce roboty podczas niedzielnego wyścigu na Paul Ricard. Mimo kilkukrotnej straty prowadzenia zawodnik Red Bulla ostatecznie sięgnął po najwyższe trofeum.
23-latek przyznał, że musiał się mocno napracować, aby pokonać Mercedesa. - Początek wyścigu był bardzo ciężki, doskwierały nam silne podmuchy wiatru. Na jednym okrążeniu balans był dobry, a na kolejnym tańczyliśmy na torze. Trudno było o stabilność samochodu - wyjaśniał Verstappen. - Po pierwszym pit-stopie wszyscy widzieliśmy jak mocno Mercedes naciskał. Musieliśmy wykonać drugą zmianę ogumienia i na szczęście okazała się ona opłacana. Ciężko na to zapracowaliśmy, ale ostatecznie było warto - dodał.
Mimo startu z pole position Holender stracił prowadzenie zaraz po starcie Grand Prix po tym, jak wyjechał nieznacznie na pobocze toru. Zawodnik wyjaśnił, co się stało na pierwszym okrążeniu. - Straciłem tył bolidu. Próbowałem to naprawić, ale ostatecznie się nie udało.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Jej zdjęcia potrafią rozgrzać kibiców
Zawodnik Red Bulla przewiduje, że tendencja z GP Francji może utrzymać się do końca mistrzostw. - Walczyliśmy z Mercedesami przez cały wyścig. Myślę, że czeka nas taka rywalizacja do końca tegorocznego sezonu - przyznał.
Zwycięzca rundy na Paul Ricard pozostaje liderem klasyfikacji generalnej kierowców z przewagą 12 punktów nad drugim w tabeli Lewisem Hamiltonem.
Czytaj także:
Kierowca Ferrari mówi o "katastrofie"
Szef Red Bulla zachwycony pracą zespołu