Do wypadku Lando Norris doszło na początku Q3 w kwalifikacjach Formuła 1 do GP Belgii. Kierowcy rywalizowali w strugach deszczu, a chwilę przed incydentem z udziałem 21-latka Sebastian Vettel apelował o przerwanie czasówki ze względu na zbyt dużą ilość wody na asfalcie. Doszło do tego dopiero po wypadku Norrisa.
Norris wyszedł o własnych siłach z rozbitego bolidu, ale wyraźnie utykał. Narzekał też na ból w ręce. Brytyjczyk został zabrany przez samochód medyczny do centrum medycznego na torze Spa Francorchamps.
Niestety, ostatnie wieści z belgijskiego obiektu są takie, że Norris został przetransportowany do szpitala. W komunikacie FIA czytamy, że reprezentant McLarena ma przejść kontrolne badania. Zespół z Woking poinformował z kolei, że problem dotyczy łokcia Norrisa.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: polska mistrzyni i 110 kg ciężaru. Jest moc!
Powtórki telewizyjne wykazały, że Norris dość długo trzymał ręce na kierownicy, co nie jest wskazane podczas wypadków w F1. Dlatego istnieje ryzyko urazu łokcia u Brytyjczyka. "Kolejna aktualizacja dotycząca stanu zdrowia kierowcy zostanie wydana w późniejszym czasie" - poinformował McLaren.
W tej chwili nie wiadomo, czy Norris będzie w stanie wystartować w niedzielnym wyścigu F1 o GP Belgii. Gdyby obrażenia u kierowcy McLarena były poważniejsze, jego miejsca nie będzie mógł już zająć inny kierowca. Rezerwowy może bowiem wskoczyć do bolidu najpóźniej w kwalifikacjach.
Problem Norrisa i McLarena polega na tym, że wkrótce czekają nas kolejne wyścigi - GP Holandii (5 września) i GP Włoch (12 września). Gdyby 21-latek nie mógł w nich wystartować, to ekipa z Woking może skorzystać z któregoś z rezerwowych Mercedesa - Stoffela Vandoorne'a i Nycka de Vriesa. McLaren nie zakontraktował przed sezonem dodatkowego kierowcy, ale dogadał się w tej sprawie z niemieckim zespołem, który dostarcza Brytyjczykom silniki w F1.
Czytaj także:
Fatalny karambol na torze w Belgii. Można mówić o cudzie
Zespół Roberta Kubicy wydał oświadczenie