Michael Schumacher, jakiego nie znamy. Druga twarz mistrza F1

Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Michael Schumacher
Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Michael Schumacher

Michael Schumacher od niemal ośmiu lat nie zabiera głosu. To efekt fatalnego wypadku. Z dokumentu Netfliksa nie dowiadujemy się wprost, w jakim stanie znajduje się legenda F1. Uzyskujemy jednak wiele odpowiedzi na temat Schumachera.

15 września na platformie Netflix premierę miał dokument "Schumacher", który przedstawia zza kulis życie legendy F1. Poniższy tekst zawiera spoilery.

***

Niektóre redakcje miały dostęp do filmu "Schumacher" na nieco ponad tydzień przed premierą, dzięki czemu dowiedzieliśmy się, że dokument nie przyniesie sensacyjnych obrazków mistrza Formuły 1. Jego stan pozostaje nieznany od końca grudnia 2013 roku, kiedy to doszło do fatalnego wypadku we francuskich Alpach.

Jednak już słowa Corinny Schumacher mówiącej o tym, że tęskni za Michaelem każdego dnia, że nadal jest obecny, ale w inny sposób niż wcześniej, mówią wystarczająco wiele.

Nawet jeśli spora część kibiców F1 liczyła, że dokument Netfliksa powie im wprost, co dzieje się teraz z Michaelem Schumacherem, to nie powinna czuć się rozczarowana. Film przedstawia nam bowiem twarz mistrza, jakiej wielu fanów nie mogło poznać. Choćby z tego faktu, że w połowie lat 90. Formuła 1 w naszym kraju nie była tak powszechna i popularna.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: siatkarze grają nie tylko w Europie! Co za akcja

100 proc. perfekcji

- Samochód i ja. 100 procent perfekcji. Taki już jestem - takimi słowami zaczyna się film o Niemcu, który na zawsze zmienił Formułę 1. Trafił w idealny moment, gdy dyscyplina stawała się platformą globalną. On dał jej twarz. Nawet jeśli niektóre jego manewry wywoływały kontrowersje, a rywale posądzali Ferrari o nieuczciwość.

- Nie lubię mówić o moich wadach. Sami ich szukajcie - mówi Schumacher w jednym ze starszych wywiadów, ale też podkreśla, że nie chce opowiadać o swoich zaletach, bo byłoby to oznaką próżności.

Dzięki błogosławieństwu rodziny Schumacherów, mamy dość dokładny wgląd w to, jaki Niemiec był poza torem. Niektóre obrazki są unikalne, publikowane po raz pierwszy. Widzimy, jak mały chłopak, z ubogiej rodziny, przechodzi drogę od kartingu do legendy F1.

Z perspektywy czasu to, że Schumacher startował w kartingu na używanych oponach, bo jego rodzina nie miała funduszy na zakup nowych, wydaje się śmieszne. Ba, młody kierowca przez jakiś czas startował na licencji z Luksemburga, bo w ten sposób nie musiał przechodzić kwalifikacji w Niemczech, gdzie chętnych do jazdy było znacznie więcej.

- Nie wyobrażałem sobie, że będę mógł trafić pewnego dnia do F1. Choćby z powodów finansowych - opowiada Schumacher z rozbrajającą szczerością.

Od 2 tys. marek do 80 mln dolarów

Gdy Schumacher zaczął się wybijać w wyścigach jako nastolatek, zainteresował się nim Willi Weber. To on załatwił mu możliwość startu w barwach Jordana w GP Belgii w roku 1991, co stało się początkiem wielkiej przygody Niemca z F1. - Schumacher nie miał nic. Nawet 500 marek na wpisowe do kartingu. Potrzebował 667 tys. marek na cały sezon - opowiada Weber. To on podpisał z nim pierwszy kontrakt, opiewający na kwotę 2 tys. marek miesięcznie. Dodatkowo zapewnił też podopiecznemu samochód.

Producenci filmu "Schumacher" otrzymali dostęp do nagrań z wyścigów F1, stąd też widzimy kultowe starcia z pierwszych lat Niemca - chociażby jego wypadek z Ayrtonem Senną w roku 1992, kolizję decydującą o tytule mistrzowskim z Damonem Hillem z sezonu 1994, czy bodaj najbardziej kontrowersyjny manewr z Jacquesem Villeneuvem. Zadecydował on o tym, że w sezonie 1997 kanadyjski kierowca został mistrzem świata, a Schumachera zdyskwalifikowano.

Jeśli przeciętny kibic F1 kojarzy Schumachera z dominacją w barwach Ferrari, to za sprawą filmu Netfliksa dowie się, że początkowo współpraca obu stron nie wyglądała najlepiej. Symbolem niemocy mogą być obrazki z GP Francji 1996, gdy silnik we włoskim bolidzie eksplodował jeszcze przed startem wyścigu.

- Michael zawsze wychodził z fabryki czy toru ostatni. Nigdy nie mieliśmy czasu, by wyjść do restauracji - opowiada małżonka Schumachera. Niemiec poświęcił wszystko, by odnieść sukces z włoskim zespołem, by przywrócić go na szczyt - po raz pierwszy od roku 1979.

Być może stąd też nie wytrzymał za kierownicą bolidu, gdy w Jerez w roku 1997 zobaczył, jak wyprzedza go Villeneuve. Być może zdał sobie sprawę, że w ten sposób odjeżdża mu pierwszy tytuł mistrzowski w upragnionym czerwonym bolidzie. - On sobie uroił, że to Villeneuve w niego wjechał. To nie było świadome działanie z jego perspektywy - mówi po latach Ross Brawn, były dyrektor techniczny Ferrari, który doskonale zdaje sobie sprawę, że Schumacher był winnym kolizji w GP Europy.

Poświęcenie Schumachera dało jednak efekty. Od roku 2000-2004 zespół nie schodził ze szczytu podium F1. Niemiec wraz ze stajnią z Maranello stworzył duet idealny. Dopiero po latach lepsze partnerstwo zobaczyliśmy za sprawą Mercedesa i Lewisa Hamiltona. Oddanie pracy zaowocowało też rekordowym kontraktem w historii sportu - na kwotę 80 mln dolarów, co z perspektywy 2 tys. marek na początku lat 90. wydaje się kwotą abstrakcyjną.

Anioł stróż czuwał nad Schumacherem. Do czasu

- Wierzyłam, że ma anioła stróża nad sobą, który czuwa nad jego bezpieczeństwem - mówi Corinna Schumacher. W końcu jej mąż miał w trakcie kariery kilka poważnych wypadków. Jak chociażby ten na Silverstone w roku 1999, gdy poważne złamanie nogi zabrało mu tytuł mistrzowski.

Dokument "Schumacher" pozwala nam też zrozumieć, dlaczego Schumacher wrócił do F1 w sezonie 2010. Widzimy, jak po pierwszej decyzji o zakończeniu kariery brakowało mu adrenaliny. Zaczął skakać z małżonką ze spadochronem, jeździć na motocyklu. - Chciał spróbować nowej F1. Sytuacji, gdy nie jest uważany za faworyta - mówi Sabine Kehm, rzecznik prasowa Schumachera, a później jego menedżerka.

Jeśli Niemiec miał nad sobą anioła stróża, to ten opuścił go 29 grudnia 2013 roku. To właśnie wtedy doszło do wypadku na nartach we francuskich Alpach. Schumacher doznał skomplikowanych obrażeń głowy, przez kilka miesięcy znajdował się w śpiączce.

- Nigdy nie winiłam Boga za to, co się stało. To był wypadek. Nie ma się co pytać, dlaczego nam się to przytrafiło. Bo dlaczego przytrafia się też innym? - pyta ze łzami w oczach małżonka Schumachera.

- Leczymy go. Robimy wszystko, by Michael czuł się komfortowo, by czuł miłość rodziny. Będę robić dla niego wszystko - dodaje Corinna Schumacher.

Te słowa mówią wystarczająco wiele. Tak jak i to, że bliscy mówią o Schumacherze w czasie przeszłym. Siedmiokrotny mistrz świata F1 jest z nami, ale tak jakby go nie było. - Oddałbym wszystko za możliwość porozmawiania z ojcem - mówi wprost jego syn, Mick Schumacher. Niestety, pierwsze kroki w królowej motorsportu musi stawiać bez jego wsparcia. I tak już najpewniej pozostanie.

Czytaj także:
Kolejny wypadek Hamiltona i Verstappena kwestią czasu?
Chińczyk stawia żądania. Alfa Romeo ma problem

Źródło artykułu: