Sprint kwalifikacyjny to nowość, którą Formuła 1 testuje w sezonie 2021. Przy okazji GP Wielkiej Brytanii i GP Włoch mieliśmy do czynienia w sobotę z krótką formą rywalizacji na dystansie ok. 100 kilometrów. W sprincie kierowcy nie musieli się martwić zużyciem paliwa czy opon, tylko przez kilkanaście okrążeń mogli dać z siebie wszystko.
Nowy format podoba się sporej części kibiców F1, przez co też ma zostać rozszerzony w sezonie 2022 o większą liczbę rund, choć ciągle nie znamy szczegółów. Dość zaskakujące głosy płyną natomiast z Ferrari, bo Włosi nie wykluczają poparcia dla idei wyścigów z odwróconą kolejnością na polach startowych.
- Jestem zadowolony, że kierowcy mają różne propozycje. Krótki wyścig w sobotę, w którym najlepsi ustawialiby się na końcu stawki, byłby interesujący. Jest jednak za wcześnie, by to oceniać i podejmować decyzje - powiedział motorsport.com Mattia Binotto, szef Ferrari.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Bijatyka na ostro. To miał być spokojny mecz
Włoski zespół wraca tym samym do pomysłu, jaki długo lansowała F1. Szefowie królowej motorsportu chcieli, aby w sprincie najlepsi kierowcy, jak chociażby Lewis Hamilton czy Max Verstappen, startowali z końca stawki. To zmusiłoby kierowców do sporego wysiłku, a kibicom zapewniłoby show - Hamilton i Verstappen musieliby się mocno postarać, by przebić się na czoło stawki.
Odwrócone pola startowe przełożyłyby się też na rywalizację w niedzielnym wyścigu, bo nie zawsze Hamilton, Verstappen i inni byliby w stanie przedostać się do pierwszego rzędu i zapewnić sobie wysoką pozycję startową.
- Dla jakości widowiska i spektaklu, to może być interesujące. Gdy dyskutowaliśmy o jakiejś formie mini-wyścigu, to tak naprawdę Ferrari jako pierwsze przedstawiło ideę odwróconych pól startowych. Możemy w ten sposób zaoferować fanom F1 dodatkową rozrywkę - dodał Binotto.
Pomysł wyścigów-sprintów z odwróconą kolejnością startową zablokował Mercedes w sezonie 2020. Zdaniem szefów niemieckiej ekipy, byłoby to sztuczne rozwiązanie, którego przeciętny kibic F1 nie zrozumiałby. Idea może jednak wrócić, bo obecnie nie obowiązują już przepisy, które dają zespołowi możliwość blokowania w pojedynkę ważnych zmian regulaminowych w F1.
Czytaj także:
Koniec z pewną tradycją w F1. Miliarderzy mogą nie być zadowoleni
Robert Kubica jednak w F1? Pojawił się rewolucyjny pomysł