Rząd Chin rozbije bank dla kierowcy? Robert Kubica bez szans

Materiały prasowe / Alpine / Na zdjęciu: Guanyu Zhou
Materiały prasowe / Alpine / Na zdjęciu: Guanyu Zhou

Chiny są gotowe ufundować państwowe stypendium Guanyu Zhou, by zapewnić młodemu kierowcy miejsce w F1. Warunkiem jest jednak dwuletni kontrakt dla 22-latka. Wielkim wygranym tej transakcji będzie Alfa Romeo, a przegranym m.in. Robert Kubica.

Po GP Sao Paulo kierownictwo Alfy Romeo zamierza przedstawić nazwisko drugiego kierowcy, który obok Valtteriego Bottasa będzie odpowiedzialny za zdobywanie punktów dla ekipy z Hinwil w kolejnym sezonie Formuły 1. Wiele wskazuje na to, że będzie to Guanyu Zhou.

Nie jest tajemnicą, że Zhou może liczyć na potężne wsparcie sponsorskie. Dotąd w padoku F1 spekulowało się, że firmy z Państwa Środka są gotowe wyłożyć od 20 do 30 mln dolarów za rok startów swojego kierowcy w Alfie Romeo. Jednak w obliczu innych kandydatur, Chińczycy podbili stawkę.

Jak informuje włoska "Formula Passion", w rozmowy miał zaangażować się rząd w Pekinie. Władze Chin ufundowały specjalne stypendium dla Zhou, dzięki któremu jego budżet wzrósł do 50 mln dolarów. Tyle że kwota miałaby zostać wypłacona w ciągu dwóch sezonów, bo Chińczycy naciskają na dwuletni kontrakt dla swojej gwiazdy.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: zobacz skok znanego dziennikarza telewizyjnego. Skok... narciarski!

Żądania Chińczyków nie powinny być zaskoczeniem, bo w roku 2022 w kalendarzu F1 próżno szukać wyścigu w Szanghaju. GP Chin miałoby powrócić do terminarza najwcześniej w sezonie 2023, gdy w Państwie Środka poluzowane zostaną obostrzenia covidowe.

"Corriere dello Sport" donosi z kolei, że Alfa Romeo w obecnej sytuacji ekonomicznej "nie może zignorować takiej oferty". Potężne wsparcie sponsorskie sprawiło, że Frederic Vasseur przestał brać pod uwagę angaż takich kierowców, jak Robert Kubica, Oscar Piastri czy Theo Pourchaire.

Na rozstanie z F1 musi być też gotowy Antonio Giovinazzi, który ścigał się w Alfie Romeo od roku 2019. Włoch ostatnio popadł szefostwu zespołu, po tym jak oskarżył je o sabotaż w GP Meksyku. Wskutek kiepskiej strategii, 27-latek po raz kolejny w sezonie 2021 nie dojechał do mety na punktowanej pozycji.

- To, co wydarzyło się w Meksyku, pozostaje otwartą raną. To nie tylko kwestia braku szczęścia, ale też sposobu, w jaki Alfa Romeo traktuje swojego kierowcę - skomentował sytuację Angelo Sticchi Damiani, prezes włoskiego automobilklubu.

To właśnie Damiani nawoływał kilka miesięcy temu, w odpowiedzi na plotki o możliwym wsparciu Chińczyków dla Zhou, by włoski rząd wsparł Giovinazziego. - Zrobiliśmy wszystko, co było w naszej mocy. Zobaczymy, co się wydarzy. Ryzyko, że nie będzie włoskiego kierowcy w F1 jest duże, co przy dwóch wyścigach w naszym kraju jest porażką - dodał Damiani.

Czytaj także:
Chaos przed GP Sao Paulo. Formuła 1 zmieniła zasady
Lewis Hamilton z kolejną karą? Padok F1 huczy od plotek

Źródło artykułu: