Kierowcy Haasa przyczynili się w GP Arabii Saudyjskiej do dwóch czerwonych flag. Jako pierwszy swój bolid rozbił Mick Schumacher, który wypadł z toru w zakręcie numer 22. To bardzo szybka sekcja toru w Dżuddzie, przez co Niemiec dość mocno uszkodził nie tylko maszynę, ale też barierę ochronną.
Po restarcie Nikita Mazepin wywołał kolejną czerwoną flagę. Rosjanin wpadł w hamującego George'a Russella. W tym przypadku Rosjanin zniszczył kompletnie przód swojej maszyny. Uszkodzone zostało też podwozie w bolidzie Mazepina.
Dla Haasa wypadki kierowców to gigantyczny problem. Amerykański zespół boryka się z problemami finansowymi, a dodatkowo młodzi kierowcy w ostatnim okresie nie ułatwiają mu zadania. Chociażby w Katarze doszło do wymiany podwozia u Mazepina, po tym jak agresywnie najechał on na jeden z krawężników.
ZOBACZ WIDEO: Robert Kubica o swojej przyszłości. "W grę wchodzą 2-3 czołowe zespoły"
W tej sytuacji pojawiły się wątpliwości, czy Haas ma dość części zamiennych, by wystartować w GP Abu Zabi. - Lepiej, że te wypadki wydarzyły się teraz, a nie pięć wyścigów temu. Przed nami już tylko jedna runda, a to oznacza, że jakoś sobie poradzimy - powiedział motorsport.com Gunther Steiner, szef Haasa.
- Mamy dość części, by odbudować bolidy, ale nie mamy wystarczającej liczby komponentów, jeśli w Abu Zabi znów się coś wydarzy. Margines błędu jest niewielki. Nie spodziewaliśmy się, że w przedostatnim wyścigu sezonu niemal doszczętnie zniszczymy dwa bolidy. To nigdy nie jest dobre - dodał Włoch.
Gdy Steinera poproszono o wyliczenie strat po GP Arabii Saudyjskiej, szef Haasa nie miał dobrych wieści. - Schumacher uszkodził bolid z trzech stron, zniszczona jest skrzynia biegów, elementy aerodynamiczne w podłodze. Podwozie przetrwało, ale za to u Mazepina jest zniszczone - zdradził Steiner.
- Wskutek uderzenia przednie koła w bolidzie Mazepina uderzyły w karoserię i ją uszkodziły. Roztrzaskany jest nie tylko przód, ale boki bolidu. Przednie zawieszenie jest do wyrzucenia. Tył jest w znacznie lepszym stanie - dodał szef Haasa.
Jak podkreślił Steiner, jego zespół zamówił na końcówkę sezonu dodatkowe części, ale ostatnie wypadki sprawiły, że Haas na bieżąco "zużywa to, co ma w zanadrzu". - Jeśli w pierwszym treningu w Abu Zabi dojdzie do jakiegoś incydentu, to będzie problem. Gdyby do zakończenia sezonu pozostawały trzy wyścigi, to ten problem byłby jeszcze większy. Nowych części nie wyprodukujesz w dzień czy dwa - podsumował Włoch.
Czytaj także:
Zginęły 72 osoby. Rząd zmusi zespół F1 do porzucenia sponsora?
Fatalny wypadek w Arabii Saudyjskiej. Bolidy w strzępach zaraz po starcie