Jean Todt, zanim objął funkcję prezydenta FIA, odnosił szereg sukcesów z Ferrari w Formule 1. To właśnie Francuz stał na czele ekipy w czasach dominacji i kolejnych tytułów mistrzowskich zdobytych wspólnie z Michaelem Schumacherem. Dlatego w Maranello pojawił się pomysł, aby wykorzystać doświadczenie i wiedzę Todta.
Przed kilkoma tygodniami branżowe media informowały, że kluczowe osoby w Ferrari prowadzą rozmowy z Todtem, który miałby wesprzeć ekipę F1 w roli doradcy. Włosi chcieli się wzorować na Mercedesie, któremu przed dekadą znacząco pomógł Niki Lauda, obejmując stanowisko konsultanta i dyrektora niewykonawczego.
Jak poinformował dziennikarz Mark Hughes z "Motorsport Magazine", rozmowy z Todtem ostatecznie zakończyły się fiaskiem. John Elkann, prezydent Ferrari, miał osobiście zadecydować o tym, by nie podpisywać kontraktu z Francuzem, który rządził teamem z Maranello w latach 1993-2008.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: polska sportsmenka na egzotycznych wakacjach. "Dlaczego nie"
Zdaniem Elkanna, transfer Todta zostałby źle odebrany w samej F1, biorąc pod uwagę, że Francuz jeszcze do niedawna zarządzał światową federacją. Tym bardziej że sporo mówi się teraz o zakulisowych zagrywkach Toto Wolffa i Mercedesa. Austriak i jego zespół chcą wymusić na FIA dymisje kilku osób.
"W tej chwili korporacja Ferrari przeżywa wiele turbulencji, dochodzi do różnych ruchów i zwolnień, ale wydaje się, że na razie nie ma to wpływu na zespół F1" - przekazał Hughes w "Motorsport Magazine".
Co ciekawe, gdy Todt obejmował rządy w światowej federacji, spodziewano się, że będzie faworyzował swój były zespół. Niektórzy tłumaczyli nawet skrót FIA jako "Ferrari International Assistance" ("Międzynarodowa Pomoc Ferrari"). Tymczasem Francuz był dość neutralny na swoim stanowisku i przeforsował zmiany w F1, na których Włosi sporo stracili. Mowa m.in. o limicie kosztów.
Kontrowersje wywołała tajna ugoda Ferrari z FIA, którą podpisano w roku 2019, po tym jak włoski zespół stosował sprzeczne z przepisami rozwiązania w swoim silniku. Todt w jednym z wywiadów przyznał, że Włosi najpewniej łamali przepisy, ale nie można im tego udowodnić. Ze względu na brak wystarczających dowodów, Ferrari nigdy nie zostało ukarane dyskwalifikacją czy grzywną.
Czytaj także:
Alfa Romeo ogłasza "nową erę". Zmiany w zespole Roberta Kubicy
Robert Kubica wielkim nieobecnym. Daytona 24h nadchodzi