Wojna w Ukrainie, wszczęta rozkazem Władimira Putina, trwa od niemal dwóch tygodni. Jako że armia rosyjska zaczęła bombardować i ostrzeliwać budynki cywilów, jesteśmy świadkami masowej migracji Ukraińców w poszukiwaniu bezpiecznego miejsca. Tylko do Polski trafiło ponad 1,2 mln uchodźców z zaatakowanego państwa.
Komisja Unii Europejskiej szacuje, że w przypadku realizacji najgorszego scenariusza, Ukrainę może opuścić nawet od 5 do 7 mln osób. W obliczu ich dramatu, Ferrari postanowiło dołączyć do grona firm wspierających uchodźców. Włosi na ten cel przygotowali 1 mln euro.
"Fundusze będą przekazywane za pośrednictwem regionu Emilia Romagna, który we współpracy z Czerwonym Krzyżem i Wysokim Komisarzem Narodów Zjednoczonych do spraw uchodźców (UNHCR) będzie finansował międzynarodowe projekty humanitarne wspierające Ukrainę, a także lokalne inicjatywy skupiające się na przyjmowaniu uchodźców w regionie włoskim" - napisało Ferrari w oświadczeniu.
ZOBACZ WIDEO: Poruszające sceny z kijowskiego metra. Ukraińców odwiedził mer miasta
Firma, do której należy m.in. zespół Formuły 1, zamierza wesprzeć finansowo również lokalną społeczność w pobliżu swoich włoskich zakładów, która zgodzi się przyjąć uchodźców z Ukrainy.
"Ponadto, biorąc pod uwagę zaistniałą sytuację, Ferrari podjęło decyzję o wstrzymaniu do odwołania produkcji pojazdów na rynek rosyjski. Uważnie monitorujemy sytuację i zawsze będziemy przestrzegać wszystkich zasad, przepisów i sankcji" - dodała firma w komunikacie.
- Ferrari wspiera wszystkich mieszkańców Ukrainy, którzy zostali dotknięci wskutek tego kryzysu humanitarnego. Mamy nadzieję na szybki powrót do dialogu i pokojowe rozwiązanie, ale równocześnie nie możemy pozostać obojętni na cierpienie wszystkich poszkodowanych - przekazał Benedetto Vigna, dyrektor generalny Ferrari.
- Nasze myśli i wsparcie kieruję teraz do wszystkich Ukraińców. My tak naprawdę odgrywamy niewielką rolę obok instytucji, które już teraz przynoszą natychmiastową ulgę w tej sytuacji - dodał Vigna.
Czytaj także:
Sankcje dla rosyjskich sportowców. "Płacą wysoką cenę za wojnę Putina"
Wyrzucony Rosjanin przechodzi do kontrataku