- Jeśli uważacie, że to, co widzieliście pod koniec ubiegłego sezonu, było najlepszą wersją mojej osoby, to poczekajcie na ten rok - powiedział kilkanaście dni temu Lewis Hamilton, gdy Mercedes prezentował nowy bolid na sezon 2022. Te słowa Brytyjczyka nie pozostały bez odzewu i wywołały dyskusję w studiu Sky Sports przy okazji programu poświęconego inauguracji nowej kampanii Formuły 1.
- Gdy Lewis wypowiada takie słowa, to trzeba na nie zwrócić uwagę. On z pewnością jest gotów wygrać tę walkę, rozprawić się z Verstappenem raz na zawsze. Myślę, że trudno będzie go pokonać w roku 2022. Wejdzie w ten sezon z odpowiednim nastawieniem mentalnym - powiedział Anthony Davidson, ekspert Sky Sports i kierowca pomagający Mercedesowi w symulatorze.
Brytyjczyk zasugerował, że Hamilton wyciągnął wnioski z porażek z ubiegłego sezonu i tym razem odpowie na agresywną zazwyczaj jazdę Verstappena. - Nawet nie będzie chciał go widzieć na torze - stwierdził Davidson.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: David Beckham w nowej roli. Świetnie sobie radzi z patelnią
- Myślę, że Lewis nie pragnie niczego mocniej, niż zniszczenia Maxa. Nie owijajmy w bawełnę. On czuje się okradziony z tytułu mistrzowskiego w sezonie 2021. On pamięta, co wydarzyło się w Abu Zabi. Jestem pewien, że chce wyjechać na tor bolidem, który zdominuje stawkę, tak aby nawet nie widzieć Maxa na oczy na torze - dodał były kierowca wyścigowy.
Przypomnijmy, że Lewis Hamilton przewodził stawce przez znaczną część dystansu w GP Abu Zabi, wyścigu zamykającym sezon 2021. Taki rezultat dawał Brytyjczykowi rekordowy, ósmy w karierze tytuł mistrza świata. Jednak na kilka okrążeń przed metą doszło do wypadku Nicholasa Latifiego i neutralizacji. Red Bull Racing wykorzystał ten moment, by zmienić opony w bolidzie Maxa Verstappena, czym zyskał strategiczną przewagę. Holender finalnie na ostatnim "kółku" uporał się z rywalem i zgarnął mu sprzed nosa mistrzostwo.
Mercedes i Hamilton długo nie potrafili pogodzić się z tym, co wydarzyło się w GP Abu Zabi i kwestionowali decyzje dyrekcji wyścigowej, oskarżając ją o złamanie regulaminu. Do zmiany rezultatów jednak nie doszło, choć pod presją niemieckiej ekipy, FIA w lutym odwołała ze stanowiska Michaela Masiego. Australijczyk przez ostatnie trzy sezony pełnił funkcję dyrektora wyścigowego F1.
Czytaj także:
Sankcje dla rosyjskich sportowców. "Płacą wysoką cenę za wojnę Putina"
Wyrzucony Rosjanin przechodzi do kontrataku