Wyścig F1 wygeneruje ponad miliard dolarów przychodu? Las Vegas już czeka

Wikimedia Commons / LasVegasLover / Na zdjęciu: Las Vegas Strip
Wikimedia Commons / LasVegasLover / Na zdjęciu: Las Vegas Strip

GP Las Vegas w sezonie 2023 powróci do kalendarza F1. Władze stanu Nevada liczą już korzyści związane z organizacją wyścigu. Ich zdaniem, zawody generują przychód wart ponad 1 mld dolarów.

W tym artykule dowiesz się o:

Mogłoby się wydawać, że Las Vegas nie cierpi na brak turystów. Miejscowość słynąca z kasyn, hoteli i wieżowców każdego dnia odwiedzana jest przez tłumy chętnych. Jednak władze stanu Nevada, w którym mieści się "miasto grzechu", doskonale zdają sobie sprawę z tego, że zawsze można zwiększyć ruch turystyczny w regionie. Dlatego podjęto decyzję o organizacji wyścigu Formuły 1.

GP Las Vegas odbędzie się w listopadzie 2023 roku. Kierowcy rywalizować będą w najbardziej ekskluzywnej części miasta - Las Vegas Strip. To ma zwiększyć zainteresowanie wyścigiem wśród przeciętnych mieszkańców, równocześnie wypromować największe atrakcje tej miejscowości.

Już teraz władze stanu Nevada szacują, że GP Las Vegas wygeneruje przychody przekraczające 1 mld dolarów. - Jako gubernator skupiam się na gospodarce, a ekonomiczny wpływ wyścigu F1 na naszą społeczność będzie ogromny. Spodziewam się, że do miasta przyleci ok. 170 tys. kibiców, rezerwując ok. 400 tys. noclegów w hotelach. To niesamowite - powiedział gubernator Steve Sisolak, cytowany przez gpfans.com.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Kowalczyk zaskoczyła fanów. Zdobyła szczyt w krótkich spodenkach

- Bezpośredni wpływ ekonomiczny F1 na Las Vegas wyniesie blisko pół miliarda dolarów, a pośredni wpływ przekroczy miliard dolarów. Jesteśmy z tego niesamowicie dumni. Nikt nie urządza takich imprez jak Las Vegas - dodał Sisolak.

Wyścig w stanie Nevada będzie trzecim Grand Prix rozgrywanym na terenie Stanów Zjednoczonych. Boom na F1, spowodowany m.in. serialem "Drive to surive" na Netfliksie doprowadził do tego, że sporą popularnością obecnie cieszą się też GP USA w teksańskim Austin, a lada moment czekać nas będzie pierwsza w historii edycja GP Miami.

Przykład GP Miami pokazuje zresztą, jak różne może być podejście lokalnych władz do wyścigu F1. Królowa motorsportu chciała, by kierowcy rywalizować w najważniejszych częściach "słonecznego miasta", ale nie zgodzili się na to mieszkańcy. Ich protesty doprowadziły do tego, że Formuła 1 zagości w Miami Gardens w sąsiedztwie Hard Rock Stadium. To mniej ekskluzywna miasta położonego na Florydzie.

Czytaj także:
Czy to koniec kariery wielkiego mistrza? Zmaga się z podwójnym widzeniem
Oferta podbita do 650 mln euro! Niemcy są gotowi wydać fortunę

Komentarze (0)