Max Verstappen nie dojechał do mety GP Australii z powodu problemów z układem paliwowym. Był to już drugi nieukończony wyścig Formuły 1 dla 24-latka w tym sezonie. To też sprawiło, że obecnie Holendrowi trudno marzyć o obronie tytułu mistrzowskiego. Kierowca Red Bull Racing traci aż 46 punktów do Charlesa Leclerca.
Sam Verstappen nie ukrywał swojej frustracji po zawodach na Albert Park i mówił, że problemy Red Bulla z niezawodnością są "nie do zaakceptowania". - Mamy wiele rzeczy do zrobienia - przyznał aktualny mistrz świata F1 w rozmowie z motorsport.com.
- Najpierw muszę wrócić do domu, potem porozmawiam z zespołem. Musimy zapomnieć o GP Australii. Musimy obudzić się kolejnego dnia i skupić się na kolejnych wyścigach. Nie wygląda to jednak tak, abyśmy mieli łatwe i jasne rozwiązanie. Dlatego musimy ciężko pracować, aby poprawić naszą niezawodność - dodał Verstappen.
ZOBACZ WIDEO: "Królowa jest jedna". Wystarczyło, że wrzuciła to zdjęcie
Wcześniej Verstappen walczył o zwycięstwo z Leclercem w Bahrajnie, ale tam również awaria powiązana z układem paliwowym zabrała mu drugie miejsce i sporą liczbę punktów. W Arabii Saudyjskiej 24-latek sięgnął po wygraną, ale na mecie jego przewaga nad kierowcą Ferrari była minimalna.
- Męczę się z balansem bolidu. Do tego w Australii mieliśmy ogromne zużycie opon. Jak widać, nie byliśmy w stanie umieścić samochodu w odpowiednim oknie pracy. Mimo to, mieliśmy szansę na drugie miejsce. Tyle że jeśli chcesz walczyć o tytuł, to musisz wyprzedzić Ferrari, a oni są od nas zdecydowanie lepsi w tej chwili - ocenił Holender.
Jeszcze zanim doszło do awarii Verstappena w GP Australii, tempo Holendra było słabe i nie był on w stanie zbliżyć się do Leclerca. - Mieliśmy ogromne problemy z ziarnieniem opon. Zwłaszcza na oponach z pośredniej mieszanki. Na twardej oponie nie było tak źle. Efekt był taki, że na żadnym etapie wyścigu nie zobaczyliśmy rzeczywistego tempa Maxa - wyjaśnił Christian Horner, szef Red Bull Racing.
Czytaj także:
Czy Ferrari można w ogóle pokonać? Charles Leclerc w innej lidze
"Gorzej być nie może". Ogromne problemy byłego mistrza F1